wtorek, 23 grudnia 2014
niedziela, 21 grudnia 2014
czwartek, 11 grudnia 2014
Plecak
Kupiłam go ponad rok temu, na koniec
sierpnia. Zuzia zaczynała swoją podróż ze żłobkiem. Mały,
różowy, bardzo dziewczęcy. Mimo że Maluda jeszcze nie miała mocy
noszenia plecaczka (dzieci nabywają ją w momencie, gdy zaczynają
ładnie chodzić), codziennie wymyślałam, co mogę jej do niego
zapakować.
poniedziałek, 1 grudnia 2014
sobota, 29 listopada 2014
czwartek, 27 listopada 2014
Nie nazywaj córki Zuzanna
Nad niczym nigdy się tak długo nie
zastanawiałam jak nad imieniem dla dziecka. Od zawsze miała być
Marysia. Niestety, mając lat 8, pewnie nie przypuszczałam, że do
posiadania dziecka potrzebny jest mi osobnik płci męskiej, który
(niestety) również będzie miał prawo decyzyjne w kwestii imienia.
Marysia odpadła. Została skreślona. Bez powodu. Naradom (i
kłótniom) nie było końca. Cały swój wolny czas poświęciłam
na szukanie odpowiedniego imienia. Do dziś zadaję sobie pytanie:
gdzie popełniłam błąd.
niedziela, 23 listopada 2014
Mało mnie tu
Mało mnie tu. Mało mnie
gdziekolwiek.
Nowy projekt (Wcześniak na pokładzie) pochłonął
nas bez reszty. Codziennie z dziewczynami wymieniamy się nowymi
pomysłami, rozmawiamy z mamami, które dziękują, że trafiły na
nas.
Wstaję rano, włączam przygotowany
wcześniej ekspres. W duchu, narzekam na wszystko : na pogodę,
niewyprasowaną koszulę i na to, że za jakieś 30 minut powinnam
być na przystanku. Szczypię się. Znowu krzyczę na siebie. Hola,
hola. Codziennie powtarzasz ludziom, żeby cieszyli się z każdej
chwili, jaką mają, żeby doceniali małe rzeczy. Uczysz ich cieszyć
się z drobiazgów, bo tylko wtedy będą mogli doceniać rzeczy
naprawdę wielkie. Nalewam kawę do kubka. Staję przy oknie, uczę
siebie tego, o czym rozmawiam z innymi. Na drzewach piękna
jarzębina, idealna na korale i na bukiet do przedpokoju. Na łóżku
leży mój mały cud, dla którego 7.00 to środek nocy. Dopijam
kawę, włączam ulubioną stację radiową i staram się wyszykować
w 10 minut. Nigdy mi się nie udaje. Tym razem też tak jest.. ale
ćwiczenie czyni mistrza. Następnym razem mi się uda, na pewno.
Delikatnymi łaskotkami próbuję
obudzić Złotowłosą. Turla się z jednego boku na drugi,
uśmiechając się przez sen. Mam za miękkie serducho. Niech śpi,
ubiorę ją przez sen. Podśpiewuję radiowe przeboje, szukając
dwóch jednakowych skarpetek. To niemożliwe... dlatego zawsze chodzę
w dwóch różnych. Chwytam kartkę z listą 'to do'. Znowu pusta.
Nie zaplanowałam niczego. Znowu. To „nic” zajmuje mi ostatnio
bardzo dużo czasu. Chcąc dać sobie szczątkowe poczucie
zorganizowania, na listę wpisują jedno zadanie – 'upiec tort
czekoladowy'. Bez okazji. Musi być okazja?
Autobus odjechał minutę temu.
Pospieszam siebie i Zuzę, licząc, że jakoś uda mi się zagiąć
czasoprzestrzeń i dobiegnę na czas na przystanek. Jeszcze tylko
pogoń za urwisem ze strzykawką w ręce i możemy iść.
Zajęcia,
żłobek, oczekiwanie na wieczór.
Nigdy nie myślałam, że mogę spędzać
wieczory tak, jak robię to teraz. Nigdy nie pomyślałam, że mogę
być wtedy tak szczęśliwa jak nigdy dotąd. Leżeć, czytać
książki, głaskać małą, ciepłą główkę... Kolacja nigdy nie
smakowała tak dobrze. Przyjemność wspólnego posiłku, dzielenia
się ulubionymi smakołykami, radość poznawania przez Zu nowych
smaków, to wszystko wypełnia całą domową przestrzeń. Te chwile
mają zapach wspólnie upieczonego ciasta. I jeśli jutra miałoby
nie być, właśnie tak spędziłabym dzień. Piekąc z nią ulubione
ciasto, brudząc nosy gorzkim kakao... Razem.
czwartek, 13 listopada 2014
piątek, 7 listopada 2014
piątek, 31 października 2014
Zuza nie musi się dzielić
Sytuacja znana pewnie wszystkim mamom.
Lato, piaskownica, masa dzieci, wiele z nich bez zabawek. Jedno z
nich, szybko wypatruje Twojego bąbelka, który pełen radości robi
babki za pomocą nowych foremek. Siedzisz obok, przyglądasz się,
klepiesz kolejną babę i już wiesz, co za chwilę się wydarzy...
wtorek, 28 października 2014
niedziela, 26 października 2014
Inspirująca sąsiadka
Ranek. Otwieram lodówkę z lekkim
przerażeniem: grzaniec, woda , napój energetyzujący i maminy dżem.
W sumie to nie lubię dżemów. No tak, nie ma w domu dziecka, nie ma
jedzenia. W lodówce jest cieplej niż na dworze, więc mam ochotę
się do niej schować i zacząć wyjadać łyżeczką maminy dżem.
Lepsze to, niż spacer po pieczywo...
czwartek, 23 października 2014
niedziela, 19 października 2014
piątek, 17 października 2014
wtorek, 14 października 2014
„Dom jest tam, gdzie serce Twoje.”
Kawa, biurko, jakieś ciastko, miliony
kłębiących się myśli. Dzień jak każdy, bo nie ma dnia, w
którym o tym nie myślisz.
Tort - przepis i sztuczki :)
Nie było innej możliwości. Postanowiłam samodzielnie przygotować tort dla Zuzi. Trochę przerażał mnie fakt, że robię to po raz 1. w życiu, a efekt końcowy będę mogła ocenić dopiero wtedy, kiedy tort wyląduje na talerzach gości...
wtorek, 7 października 2014
niedziela, 5 października 2014
czwartek, 2 października 2014
Wizerunek dziecka w sieci
Odpowiadam na najbardziej irytujące mnie pytanie: dlaczego umieszczam wizerunek dziecka w sieci?
niedziela, 28 września 2014
Idziemy spać
Piszę, żeby Cię ustrzec drogi
rodzicu, przed wydaniem milionów na gadżety ułatwiające
zasypianie. To, co pomoże Twojemu dziecku spokojnie spać, masz przy
sobie. To ciepło Twoich rąk.
środa, 24 września 2014
Kocham. Nie szczepię.
Podobno jest teraz taka moda, trend.
Podobno zapoczątkowały go „eko mamy”. Podobno, zamiast wizyt u
lekarza, stosują terapię modlitwy w czasie pełni. Na pewno,
kochają swoje dzieci, tak samo mocno, jak matki, które dzieci
szczepią.
sobota, 20 września 2014
piątek, 19 września 2014
The best of ... szpital
Zebrałam dla Was garść, najlepszych historii szpitalnych. Mam nadzieję, że już nigdy nie będę poruszać tego wątku. ;)
niedziela, 14 września 2014
5 rzeczy, które mnie uszczęśliwia
Jeszcze 3 lata temu, gdybym miała
wypisać listę 5 rzeczy, które mnie uszczęśliwiają, z pewnością
na 1. miejscu znalazłaby się czekolada zjedzona w samotności. Z
czasem odkryłam coś, na co nigdy bym nie wpadła.
czwartek, 4 września 2014
Rurki z kremem
Idziemy po rurki z kremem. Nic tak nie
działa na rozterki i małe smutki jak rurki z kremem. Między
krzykiem a lizakiem z funkcją pocieszenia, myślałam jak bardzo
chciałabym, żeby zamilkła, na sekundę. Że też te dzieciaki
zawsze płaczą w nieodpowiednim momencie...
niedziela, 31 sierpnia 2014
Plotki z życia (nikomu nieznanych) gwiazd #1
Nikomu nieznana blogerka parentingowa odkryła nowy sposób robienia zdjęć typu "selfie". Robi sobie zdjęcia.. z zaskoczenia. Zaskakuje samą siebie. WOW!
Chodzą pogłoski, że matka, celem przygotowania córki do życia w show biznesie, trzyma ją na rygorystycznej diecie, której składnikami są: woda i energia słoneczna.
Spekulacje i doniesienia odnośnie diety u małej, nikomu nieznanej gwiazdy internetu, Zuzanny, są nieprawdziwe. Niestety, w marokańskim stroju, dziewczynka musi sama sobie gotować. Czy ktoś się w końcu zainteresuje jej losem?
Jak widać, Justyna K. opuściła lokal mieszkalny. Nasi prywatni informatorzy donoszą, że kobieta wyszła do baru. Ciekawe, gdzie wtedy było dziecko?
Mamy dowód rzeczowy w sprawie. Matka, nikomu nieznana blogerka, Justyna K. była w restauracji i zamówiła makaron oraz wino. Czy to jeszcze przystoi młodej matce? Gdzie jest dziecko? Kto zjadł drugą porcję makaronu? Tak wiele pytań pozostaje wciąż bez odpowiedzi...
To zdjęcie chyba nie wymaga dodatkowego komentarza. Jak widać na zdjęciu, dziewczynka stoi w parku sama. Czy ktoś przerwie milczenie?
Przyjaciele nikomu nieznanej blogerki Justyny K, donoszą, że te babeczki zrobiła jej córka. Zdjęcie zostało oznaczone hasztagiem: "jeszczetylkoozdobieimogewypuscicdziecko" - czy to znaczy, że dziecko piekło babeczki w klatce? Jaki jest przepis na te cuda?
Ubrała dziecko w dres. Modlimy się, żeby nie odbiło się to na delikatnej psychice dziewczynki.
Zdaniem redakcji, niedopuszczalne jest, aby blogerka parentingowa, robiła zdjęcia SOBIE. Na profilu powinny znajdować się zdjęcia dziecka, ewentualnie jego kupy. Jakie jest Wasze zdanie, drodzy czytelnicy?
Znowu sama... Czy ten uśmiech na twarzy jest przypadkowy?
Karmię Was ironią, z miłości.
czwartek, 28 sierpnia 2014
Jak nie odpieluchować dziecka?
Myślicie, że sztuką jest
odpieluchować dziecko? Mylicie się. Sztuką jest tego nie zrobić,
mimo że pierwsze starania zostały podjęte pół roku temu.
Początki były niezłe.
Mimo licznych kałuży na podłodze,
chodziłam z uśmiechem na twarzy i mówiłam: „jestem zwycięzcą”.
Do mety jednak nie dotarłam. Setny pobyt w szpitalu, brak warunków
na sikanie po podłodze i kapitulacja. Teraz zaczynam się
zastanawiać: jak odpieluchuję Zuzę to czyj to będzie sukces, mój
czy jej? Energia ze mnie upływa 3 razy mocniej niż z niej, kiedy
lata po panelach z gołą pupą i znaczy teren. Zasłużę na
sukienkę? Albo nowe buty? Póki co, z dumą przedstawiam poradnik,
którego internet nie widział. Jak nie odpieluchować dziecka?
piątek, 22 sierpnia 2014
Szara nudziara
Nudziara. No, szara
nudziara!
Przeraźliwa, stara nudziara. I to wszystko przez te
słoiki! Rano byłam hispterem, teraz jestem nudziarą.
wtorek, 19 sierpnia 2014
Kartka z pamiętnika
Jestem dziś człowiekiem bez emocji. Bez emocji i motywacji. Niemoc twórcza popchnęła mnie w otchłań posegregowanych folderów, celem znalezienia czegokolwiek co nada się na post. Kopiuj, wklej, gotowe. Oczywiście, gdybym była bardziej pilna, przygotowałabym sobie jakiś tekst na tę ewentualność. Nie przygotowałam. Znalazłam coś innego. Wirtualną kartkę z mojego pamiętnika, z czasów... dawnych, albo jeszcze dawniejszych. O miłości, takiej do mężczyzny (no, musiało to być bardzo dawno).
czwartek, 14 sierpnia 2014
niedziela, 10 sierpnia 2014
Przyjaciółki
O wszystkim. Rozmawiamy o wszystkim,
codziennie. Kiedy mówię jak dla mnie jest ważna, jak wiele
zmieniła w moim życiu, patrzy na mnie, jakby chciała powiedzieć
„przestań, nie robię nic wielkiego”. Jest. To wystarcza.
piątek, 8 sierpnia 2014
wtorek, 5 sierpnia 2014
sobota, 2 sierpnia 2014
piątek, 1 sierpnia 2014
wtorek, 29 lipca 2014
Życie to nie wakacje
Chciałam tam zostać. Niby dlaczego mogłabym chcieć odejść?
Tam, tam nawet powietrze pachnie inaczej. Pachnie natchnieniem, inspiracją. Kiedy wiatr delikatnie muskał moje plecy, czułam jak głowa napełnia się dobrą energią, jak serce szybciej bije.
środa, 23 lipca 2014
"Mamo, nie chcę być idealna"
Wypatrzyła mnie już z drugiego końca
parku. Niekoniecznie miałam ochotę na pogawędkę. Byłam zmęczona
nawałem pracy, który sobie sama ostatnimi czasy zafundowałam. To
miał być czas tylko dla mnie i Zu. Uciekałam, ale chyba za
wolno...
niedziela, 20 lipca 2014
Syndrom krzesła fryzjerskiego [mama ma czas]
„Syndrom krzesła fryzjerskiego”,
paniczny lęk przed fryzjerem. Poważnie. Choruję od 9 roku życia,
jak jakaś pani (nadajmy jej pseudonim „Brzytwa”), która uważała
się za fryzjerkę postanowiła zafundować mi metamorfozę życia.
Cięcie nie było zdecydowanie jej mocną stroną. Suche (kręcone!)
włosy, krótki bob (kręcone, kręcone włosy!). Gdybym wpadła pod
kosiarkę, wyglądałabym o niebo lepiej.
piątek, 18 lipca 2014
Afera na 102
Mam trochę obaw pisząc ten tekst.
Wiem, że wywołam aferę – możliwe,że największą historii
polskiej blogosfery parentingowej. Pewnie mogłabym to przemilczeć,
ale ilu jeszcze niewinnych ludzi ma ucierpieć, zanim ktoś odważy
się powiedzieć prawdę? Wciąż, gdy myślami wracam do tamtych
chwil, dostaję dreszczy. Nikomu nie życzę takich doświadczeń...
poniedziałek, 14 lipca 2014
Marzenia
Kiedy byłam mała chciałam być
piosenkarką … albo miss. (Z drugiego marzenia w ogóle nie jestem
dumna). Dezodorant był mikrofonem, a odwrócona miska sceną. Miałam
nawet ułożone choreografie do utworów młodej Britney. Pamiętam
jeden z wyjazdów nad morze. Mama zrobiła mi zdjęcie na plaży.
Położyłam się na brzegu, ręką oparłam głowę. Mama krzyknęła
„uśmiech”, a ja wyszczerzyłam swoje krzywe ząbki. „To będzie
okładka mojej pierwszej płyty”. Miałam wtedy seledynowy strój i
głowę pełną marzeń.
Teraz siedzimy tu razem – ja, Zuza i
moje niezrealizowane marzenia. Mówię jej, codziennie – marzenia
się spełnia, ja Ci pomogę. Mówię, że jeśli będzie chciała
zamieszkać w Japonii, to pojadę z nią, że jeśli będzie chciała
zostać treserem delfinów, to znajdziemy najlepszą szkołę. Mówię,
żeby spojrzała prosto w słońce, żeby łapała te promyki, te
które odbijają się na jej policzkach. Boję się, kiedy zapyta:
-Mamo, a kim Ty chciałaś zostać
jak byłaś taka mała jak ja?
-Piosenkarką...
-A dlaczego nie zostałaś
piosenkarką?
Dlaczego?
Sumienie mi podpowiada „miałaś jej
nigdy nie okłamywać”. Mam jej powiedzieć, że świat, to nie
marzenia? To nie ten kucyk, o którym myśli przed zaśnięciem? Żeby
nie marzyła, żeby przestała, że to nie ma sensu, że szkoda
czasu? Jak? Zabić w niej to, co w dzieciństwie najlepsze? Ja mam
cele, nie marzenia!
- Za słabo marzyłam, córeczko. Za
słabo.
czwartek, 10 lipca 2014
niedziela, 6 lipca 2014
Dlaczego jesteś nieszczęśliwy?
… jakiś czas temu:
Nie musisz akceptować życia takim
jakie jest. Zmień coś. Wyznacz sobie cele, nie marzenia. „Marzenie”
brzmi nazbyt nierealnie i często kojarzy się z czymś materialnym.
Brzmi jak coś o czym myślisz, nie coś, co starasz się spełnić,
niebieskie migdały – wiesz o czym mówię? Myślisz, że Twoje
marzenia się nie spełniają? Masz rację. Marzenia się nie
spełniają, marzenia się spełnia (realizuje cele, gwoli
ścisłości).
Czujesz, że coś tracisz? Nie szukaj
winnego. Szkoda czasu walczyć o rację, kiedy obok Ciebie, burzy się
coś niezwykle istotnego. Walcz! O to, by ocalić, przetrwać,
wzmocnić. Czasami warto odpuścić. Jaką wartość, będzie miała
Twoja racja, jeśli obudzisz się jutra sam. Twoja racja nie przytuli
Cię w zimowy poranek, nie zaparzy herbaty w chorobie, nie obejrzy z
Tobą ulubionego filmu.
Może upadek nie oznacza końca? Może
to możliwość, szansa jaką Ci daje los? Może nadszedł moment, w
którym możesz zacząć wszystko od nowa?
Nie jestem psychologiem. Pewnie się
nie znam. Po prostu coraz częściej zauważam, że ludzie nie są
nieszczęśliwi. Oni zatracili zdolność zauważania szczęścia. A
my, samarytanie XXI w., zamiast im pomóc te zdolność odzyskać,
dajemy im coś, co powinno to szczęście wywołać – nowa bluzka,
butelka wina, pudełko czekoladek... Nie wywołasz uśmiechu, jeśli
ktoś nie potrafi zauważać do tego powodów.
Odpuść. Nie rozmyślaj. Kochaj. Żyj.
Celebruj.
Nikomu nie musisz nic udowodnić.
Jesteś najlepszy. Jedyny.
Mogę wszystko zmienić. Zacznę od
siebie.
...dziś:
Popełniłam wszystkie z wymienionych
błędów. Chciałam udowodnić, że to nie moja wina, że nagle całe
życie wymknęło mi się spod kontroli. Wygrałam. Udowodniłam, ale
tylko sobie, bo obok już nikogo nie było.
Upadłam. Zaczęłam od nowa.
Odpuściłam. Nie rozmyślam. Kocham. Żyję. Celebruję.
Wiem, że jestem jedyna. Najlepsza. Mam dla kogo.
środa, 2 lipca 2014
sobota, 28 czerwca 2014
Pomidor
Cholera. Zapomniałam pomidorów.
Znowu. Jak zwykle. Robię listę godzinę przed zakupami, wchodzę do
sklepu i łudzę się, że lista jest mi niepotrzebna. Wydaje mi się,
że jestem wzrokowcem – zapisałam, zapamiętam. Tak mi się wydaje
o 24 (sic!) lat. Zamiast pomidorów kupiłam płyn do toalety. Mam
już dwie butelki w domu. Nie wiem czemu, zawsze wydaje mi się, że
to jest właśnie to, czego potrzebuję. Może dlatego, że znam
osoby, którym należało by wręczyć do ręki instrukcję obsługi
szczotki klozetowej.
wtorek, 24 czerwca 2014
piątek, 20 czerwca 2014
Pomoc dla Natalki Staśko
Już nie raz udowodniliście, że macie niesamowicie wielkie serca. Tym razem, też uda nam się pomóc, prawda? Kiedy poznałam historię Natalki, popłakałam się. To mogło spotkać nasze dzieci.
Subskrybuj:
Posty (Atom)