home o nas Dziecko Mama Moda Lifestyle Lovestyle Zuza mówi Współpraca

wtorek, 7 października 2014

5 faz chorowania dziecka



Radzę sobie nieźle. To znaczy: czasami nie radzę sobie wcale, czasami radzę sobie źle.



Zaczęło się w sobotę. Miała katar. Tylko katar. Miałam ochotę puścić kupon w totolotka, bo wiedziałam, że jeśli ktoś odpowiada za to, że Zuzia po tygodniu w żłobku ma tylko katar, to musi to być szczęście. Dobrze, że nie puściłam...

Jak chorować, to z pełnej petardy. Jak walczyć, to wszystkimi dostępnymi środkami. Wyposażona w czekoladę, ciastka, ciastka i czekoladę i czekoladę, kakao i nowe odcinki Peppy, podciągnęłam rękawy i wytoczyłam nierówną walkę chorobie.

Ah, pisząc 5 faz chorowania dziecka, miałam na myśli biednych rodziców. U dzieci ta fazy wyglądają tak: dużo energii, wciąż dużo energii, niespożyta ilość energii, nie wiem skąd we mnie tyle energii, jeszcze więcej energii. 

Faza I : wyparcie

Poranki są względnie poprawne. Trochę oszukuję. Nie jest tak chora jak mi się wydaje. Zapalenie oskrzeli, oj tam. Zakaszle trzy razy i przestanie. Jeszcze jutro pójdzie do żłobka. Nie pójdzie... 

Faza II : złość

Ta faza zwykle następuje wtedy, kiedy zauważam, że zabrakło kabanosów. Brak kabanosów to moja śmierć. Osiągnęłam w macierzyństwie wysoki level, ale wciąż nie potrafię wytłumaczyć dziecku, dlaczego kupiłam tylko 3 paczki kabanosów. Głupia ja. 
P.S. Wyrywanie sobie włosów jako akt złości, jest przereklamowane. Boli i nie relaksuje. 

Faza III : negocjacje

No dobra, jak nie kabanosy to czekolada. Negocjacje zwykle wyglądają tak:

-Zobacz co mam dla ciebie (w domyśle: mały potworze)... Pyszne ciasteczka.... Usiądziesz grzecznie tutaj, a mamusia zrobi obiadek? 

Siada. Zaczynam wysyłać smsy do najbliższych znajomych, celem ogłoszenia sukcesu. Na marne. Negocjator nie poprzestał na ciastkach...

-Peppa, juś!

Jak już, to już. Nie ma czasu na dyskusje.

Faza IV : depresja

Zwykle siadam i zastanawiam się, skąd ona czerpie energię, skoro każdy normalny człowiek, w jej stanie, leżałby w łóżku i płakałby z bólu podczas przełączania kanałów. Kiedy wpadam na pomysł, że rozwikłanie tej zagadki nie przyniesie mi żadnych korzyści, szukam drogi ucieczki. Dziś np.,znalazłam szyb wentylacyjny w kuchni. Zaczęłam obliczać jak szybko uda mi się tak schudnąć, żeby się w ten otwór zmieścić. Przy założeniu, że zacznę dziś (ewentualnie jutro!)... nie uda mi się to... nigdy. Dobra, biorąc pod uwae „błąd statystyczny”, nie uda mi się to nigdy – 10 % czasu. To pocieszające. Depresja : mode on.

Faza V : akceptacja

Z tej fazy, to już niewiele pamiętam. Przychodzi wieczorem. Kołysanki, bajeczki, lulanie, dziecko z nadmiarem energii.. Zaczynam akceptować to choróbsko, kiedy zamykam oczy i zasypiam. Jakoś średnio mi przeszkadza, że Zuzia urządziła sobie ze mnie najlepszy dmuchany zamek. 

Wiecie co robić.. Wysyłajcie kabanosy i czekoladki. Mój los jest w Waszych rękach, 


4 komentarze:

  1. mam Zuzę, mam chorą Zuzę, mam czekoladę - wszystko w normie

    OdpowiedzUsuń
  2. Przesyłam wirtualne bo i ja i Ala leżymy w domu z choróbskiem także mamy chorowanie w wersji hard

    OdpowiedzUsuń

Jeśli podoba Ci się nasza przestrzeń, zostaw tu coś od siebie.

AddThis