home o nas Dziecko Mama Moda Lifestyle Lovestyle Zuza mówi Współpraca

piątek, 22 sierpnia 2014

Szara nudziara


Nudziara. No, szara nudziara!
Przeraźliwa, stara nudziara. I to wszystko przez te słoiki! Rano byłam hispterem, teraz jestem nudziarą. 


A wszystko, zaczęło się od standardowego pytania „jak minął dzień”. Nienawidzę. Po prostu nienawidzę takich pytań. Możesz powiedzieć wszystko, choć jedna z myśli w głowie podpowiada Ci, że lepiej będzie nie mówić nic. Chwilę milczysz, więc rozmówca dodaje „robiłaś coś ciekawego?”. No bagno. Teraz dziewczyno topisz się w bagnie. Możesz tylko krzyczeć, wołać o pomoc i liczyć, że jakieś dobre serce Cię uratuję. Myślisz sobie: „no halo! Jestem matką!” Patrzysz na dziecko, uśmiechać i zaczynasz kląć w myślach, bo właśnie przypomniałaś sobie, że śmierdząca pielucha została w koszu na śmieci. No nic, dwa spacery na wieczór nikomu nie zaszkodziły. Nie myśląc za wiele, postanawiasz mówić prawdę.

-Rano zakupy na targu, spacer, kawa z koleżanką, obiad, przygotowywanie pomidorów do przetworów, zabawy z córką, o których lepiej nie opowiadać (np. tańczenie do „all the single ladies” - BIJONS :) ).
-Robisz przetwory? P-r-z-e-t-w-o-r-y?!

Nie myśląc za wiele (a trzeba było zaprzeczyć, trzeba było zaprzeczyć!), odpowiadasz.

- No... przetwory. P-r-z.... Wiesz... takie słoiki. 

Zołzo nieświadoma swoich niecnych czynów. Jak możesz. Jak mogłaś. Jak.. 


-To ile ty masz lat, 80?!

Skwitowałam uśmiechem. Tyle mogłam. Starałam się być uprzejma, a nic uprzejmego mi do głowy nie przychodziło. Żałowałam tylko, że nie powiedziałam „Ah, takie tam, nic specjalnego, dziś byłam sobie zdobyć Mount Everest, jutro może jakieś Kilimandżaro.”... choć wcale nie byłabym z tego dumna, codziennie zdobywam szczyty, o których zwykły śmiertelnik nie ma zielonego pojęcia! Chowam czekoladę w miejsce niedostępne dla Zu, mimo że miejsca niedostępne dla Zu nie istnieją, tłumaczę sąsiadom, że jak Zuzia chodzi po parapecie, to tak naprawdę jest bardzo bezpieczna i zarządzam przestrzenią w pokoju tak, że wydaje się względnie czysta, często na całe 5 minut. Co to dla mnie Mount Everest!

Jakaś dziwna cisza. Shit, coś chyba mówi, shit, kurde, nie słucham. Shit, uśmiechnę się. „Hehehehhe” .. i zatrzepoczę rzęsami. Nie, kurde, nie tak mocno. „hehehhehe”. 

-No więc, jakie plany na wieczór? 
-Pewnie książka i ketchup. 
-Ah, no tak. Słoiki. A Zuzia spać? 
-No, grzeczne dzieci wieczorem chodzą spać. 
-To jak zaśnie, to możesz ją samą zostawić w domu na pół godzinki? 
-Y... Nie. 
-... jesteś nadopiekuńcza! 

Kurtyna. 


Nudziara. No, szara nudziara! Nadopiekuńcza nudziara z keczupem w garnku. 

P.S. O samoobsługowych dzieciach i syropkach na wszystko – wkrótce. :)


6 komentarzy:

  1. To ja myśląc o 30 kg włożonych ogórków też poczułam się stara. Na pół godziny? Ja na 5 minut samej w domu nie zostawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. jeeeny... musiałaś to napisać? Tak dosłownie i prosto wo oczy?! No bo wiesz.... ja też robię przetwory, z roku na rok więcej. Więc to jakoś w parze z wiekiem idzie ilościowo chyba. Nudziara brzmi okropnie. Musisz znaleźć na to ładniejsze określenie, bo kto jak nie TY ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja ostatnio usłyszałam: "a co zimą sklepy zamkną ze takie zapasy robisz?"
    nigdy nie wiadomo:):)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojaciepierdziele, to ja już wolę nie wiedzieć, co myśli o mnie rodzina i zaprzyjaźnieni sąsiedzi, których obdzwaniam w poszukiwaniu pustych słoików (bo przecież, kurna, nie będę kupować) :)

    OdpowiedzUsuń
  5. oj tam kto by sie takimi "nie nudziarmi" przejmował... one jedza swiństwo a Ty zdrowe, własne, pyszne słoiki... LENIE :-D

    OdpowiedzUsuń
  6. Taką nudziarą to warto być! ;)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli podoba Ci się nasza przestrzeń, zostaw tu coś od siebie.

AddThis