home o nas Dziecko Mama Moda Lifestyle Lovestyle Zuza mówi Współpraca

wtorek, 31 grudnia 2013

The best of...

Nie będę oszukiwać. To był dla nas niesamowicie ciężki rok. Ciężki i mocno szpitalny. Cieszę się, że to co nas spotkało, trafiło właśnie na nas, bo my sobie świetnie z tym wszystkim poradziłyśmy. 


Mam wszystko czego mi potrzeba, te wielkie niebieskie oczy i ocean jej dobroci :) Taki duet niezniszczalnych. 

A blogowo? Blogowo od 3 miesięcy jest tak, jak chcę, żeby było. Pięknie, kolorowo i bardzo modowo. Niby pierwsze wpisy pojawiły się w marcu, ale to tak naprawdę było bardziej dla nas, dla rodziny, dla znajomych. Teraz jesteście Wy i powiem jedno - z Wami jest mi o niebo lepiej. Dodajecie skrzydeł. 

Najlepsze stylizacje tego blogo-roku! Może macie inne propozycje?



poniedziałek, 30 grudnia 2013

Lecę w kulki

Święta w pewnym momencie straciły magię. Nikt już nie wierzył w istnienie Gwiazdora, więc i rodzice przestali nam mówić, że jest inaczej. Prezenty dla siebie wybieraliśmy sami. Nie było momentu zaskoczenia. Oczekiwanie na ten magiczny moment, kiedy uśmiech się rysuje na twarzach dzieci, nastolatków, pozostał. Wiadomo było, że pod choinką leży nasz wymarzony i  z pewnością trafiony prezent. Później przestało nam się chcieć szukać tych małych marzeń, więc zaczęliśmy znajdować białe koperty. Ba, szczęście nie ustępowało. Ale gdzie magia? Gdzie radość? Oczekiwanie? 

czwartek, 26 grudnia 2013

Świąteczna stylizaja Zu

Święta, święta i po świętach.
Gwiazdą każdego wieczoru była Zuzanna. Ujęła wszytkich swoim ciepłem, bystrością, no i ... kreacją! A kreacja w całości z seconh handu. Można? Można!


wtorek, 24 grudnia 2013

Dieta matki, czyli co zrobić, żeby poszło w cycki?

Wiecie, że życzę Wam wszystkiego co najlepsze.
Szczególnie zdrowia. Zdrowie jest najważniejsze.
I, żebyście zawsze mieli kogoś bliskiego.

Kogolwiek , gdziekolwiek. 
itp. itd. 

piątek, 20 grudnia 2013

5 najbardziej irytująych umiejętności dziecka




Zuza dziś skończyła 15 miesięcy. W ciągu swojego krótkiego życia, bez trudu nauczyła się, jak łatwo zirytować mamę. Mama w momencie, gdy poziom irytacji sięga apogeum siada i zaczyna się śmiać. Z bezsilności. Młodzież rozmawiać ze mną nie będzie. Nie rozumie słowa "nie". Nie wprowadziłam tego słowa do jej słownika odpowiednio szybko... teraz cierp ciało. Dyskusje prowadzi na swoim poziomie. Ostatnio znalazła sześć groszy. Z niezwykłą radością podarowała mi nowy nabytek mówiąc "kup". 

1. Szczypanie



Nie wiem kto ją tego nauczył. Najpewniej ja. To był głupi pomysł. Teraz mogę śmiało się przyznać... przemoc domowa nie jest mi obca. Moja córka mnie bije. I szczypie. I drapie. Macie numer  na błękitną linię?



2. Nadmierna mobilność


Dodałabym do tego znajomość zasad fenk szuji. Wszystkie rzeczy mające złą energię są natychmiast wyrzucane. Ostatnio wszystkie ciuchy wylądowały na podłodze. Najpewniej jest to dzieło szatana.


3. Darcie kartek



Ma zmysł. Niesamowity. Jak jakaś kartka leży w strzępki podarta, to wiadomo, że był to jakiś niesamowicie ważny dokument. Jakbyście szukali jakiś papierzysk, call me. 15 zł/h. 


4. Odkręcanie butelek

To nie jest takie łatwe! Z pewnością! Powinnam skakać, napisać na fejsiku i zadzwonić do babć "moja córa potrafi odkręcać butelki". Pewnie bym to zrobiła, gdyby nie to, że zawsze kiedy odkręci butelkę, muszę ścierać plamy mleka. Jak karmiłam piersią, to nie było jak tego wylać... Czasami żałuję, że nasza przygoda skoczyła się po 11 miesiącu. 

5. Rysowanie

Moja artysta szlifuje ostatnio swój warsztat artystyczny każdego dnia. Upodobała sobie kolor turkusowy. Stąd też stół w pokoju, jej usta i podłoga... wszystko mamy w tym kolorze. Artystka chciała, artystka zrobiła. Wciąż nie wiem jak to jest, że wciąż mamy jednokolorowe ściany.

... ale spróbuj się gniewać. Chociaż na chwilę...





buty - H&M

środa, 18 grudnia 2013

Mamo, jesteś kobietą!

[zdjęcie mojej mordki wrzucone na miły wniosek koleżanek z blogowigilii 
"Ty tam nie pokazujesz swoje ryja." No to pokażę.]

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Matka piła whisky

[ja, Bożena, Kloszard]

Dopiero w pociągu uwierzyłam, że jadę do Warszawy. Znienawidzonej przeze mnie. Brudnej, szarej i brzydkiej Warszawy. Nie wierzyłam, że dojadę. Lubię ryzyko, wybrałam PKP i podejrzanie tani bilet. Dojechałam, w miarę na czas. Zgubiłam się, weszłam w lustro... Ludzie mieli pełne prawo się ze mnie śmiać. Nazbyt się tym nie przejęłam, bo czekałam podniecona na wieczór. 

czwartek, 12 grudnia 2013

Tablet dla dziecka? Czemu nie!

Szukałam wczoraj zabawki dla Zuzi. Od gwiazdora, w sensie. Ustawiłam filtr wg. popularności i w czołówce znalazły się same urządzenia tabletopodobne. Edykacyjne, kreatywne, zręcznościowe. Nie, nie takie zwykłe tablety. Niezwykłe! Takie, które można z czystym sumieniem kupować. 


wtorek, 10 grudnia 2013

Córka - mój idol

Płaczę.

Nie... Siedzę i ryczę.

Nawet nie wiem dlaczego. To, że jest chora, nie wpłynęło na mnie w ogóle. Wciąż ją kocham tak jak wcześniej, a może nawet mocniej, wciąż chcę być przy niej nieustannie, a teraz może nawet częściej...

Znałam diagnozę. Wiedziałam. Starałam się być przygotowana. Dlaczego te kilka czarnych literek wywołało we mnie takie emocje?

niedziela, 8 grudnia 2013

Blogerki w Poznaniu I - relacja




Byłam współorganizatorem tego spotkania. Teoretycznie, powinnam się o spotkaniu wypowiadać w samych superlatywach. Na szczęście, nie mam takiego obowiązku. 

środa, 4 grudnia 2013

5 prostych kroków do zdobycia grzecznego dziecka

Post ma charakter ironiczny. Osoby mało inteligentne proszone są o przejście do obrazków na końcu postu.

Krok 1: Zwiąż dziecku ręcę i nogi. Tak na wszelki wypadek. Ułatwi Ci to wykonanie kolejnych kroków. 

niedziela, 1 grudnia 2013

Dres Kod II - Zuza dresiara

Tu jest pierwsza część dres kodu.
Mała modelina prezentuję jak dobrze wyglądać w dresie. Specjalnie dla Was. No...dla mnie trochę też. 
Cieszcie oko.

BTW. Jak tam Wasze rozwody z dresem? A może nie przewidujecie rozstania?


czwartek, 28 listopada 2013

Dres kod

Zaraz po narodzinach Zuzi ze zdziwieniem patrzyłam na matki, które cały dzień chodziły w brudnym dresie. Ba, w tym samym dresie wychodziły. Spały i tańczyły w klubach. „O, mam brudne? Gdzie? Nie zauważyłam...” Ja przynajmniej teraz zauważam, że chodzę w brudnym dresie. Mi on po prostu nie przeszkadza. Chyba nawet pomaga.

Miałam potulne dzieciątko, które żyło w trybie niedźwiedzim. Jakbym jej nie obudziła, żeby sobie zrobiła krótką przerwę od niewątpliwie absorbującego zajęcia jakim jest drzemanie, na małą porcję mleka, to spałaby całe dnie. Albo i noce. Zaczęły się kolki i świat na chwilę stracił kolor, ale szybko znalazłam rozwiązanie, które przynosiło ulgę małemu brzuszkowi. (Niemcy się dobrze znają na zwalczaniu wroga. ) Miałam czas na wszystko, więcej niż kiedykolwiek. Przecież miałam malutkie dzieciątko, musiałam siedzieć w domu i nikt nie oczekiwał ode mnie jakichkolwiek aktywności fizycznych. Przez całe życie nie przeczytałam tylu książek, co przez pierwsze pół roku macierzyństwa. Nigdy nie byłam taka wyspana co wtedy! Na egzaminy i zaliczenia uczyłam się razem Zu. Zamiast bajki na dobranoc, słuchała moich opowieści o systemach produkcyjnych, stopach metali, czy piramidzie potrzeb Maslova. Chyba jej się to nawet podobało. Mi mniej. Rano prysznic, makijaż, bo przecież mam nowy nabytek w domu, wszyscy chcą popatrzeć, podotykać, pogłaskać i radzić mi jak być lepszą mamą. Nie wiem w sumie, dlaczego się starałam dobrze wyglądać, bo na pewno nie dla nich, oni nawet na mnie zerknęli. No nic, trzeba było się zacząć przyzwyczajać. Królową zdjęto z tronu. Mimo to, lubiłam dobrze wyglądać. Może dla siebie. A może nawet dla nich. Dla udowodnienia „Można?! No kurde, można!”. Wydawało mi się, że tyle samo czasu zajmuje ubranie się dobrze, co ubranie się źle. 


środa, 27 listopada 2013

Tanie kupowanie





Nie wiem nawet czy Wam to podlinkuję na FB. Tym nowym, wiecie, nie? 

Zuzia wyszła przecudnie. Będzie gwiazdą światowego formatu. Ja się nawet to kabaretu nie dam. Może ewentualnie do jakiegoś muzeum sztuki niedocoenionej, jako eksponat wystawowy. 


Ale polecam obejrzeć. Chodzi o pomysły, nie?  Pomysły mamy fajne. 

Dobra. Jak tu jesteś, to pewnie wiesz, że podstanowiłam podlinkować. 

I nikt, nigdy mnie nie zmusi do zostania jutuberem. Chociaż... Możecie próbować. Może uwierzę, że moje niezdolności przynajmniej kogoś bawią. 

Enjoy!


niedziela, 24 listopada 2013

7 faktów o Matce Wariatce.

      


Stało się. Wybrała mnie. NOMINOWAŁA.

No i macie:

1. Nie jem posiłków po 20. 

Z zastrzeżeniem, że lody to nie posiłek. 
No chyba, że jestem głodna.. to wtedy coś zjem.

2. Kocham deszcz.

Deszczowa pogoda nakłania mnie do jednej z niewielu aktywności fizycznych, które toleruję...
mianowicie do spaceru. Kiedy pada, łatwiej się człowiekowi myśli, łatwiej znaleźć optymalne
rozwiązania dla sytuacji, które tylko pozornie wydają się być bez wyjścia. [Spokojnie,
informuję, że robię to bez  Zu., czyli rzadko.]

3. Moje ulubione danie to tatar wołowy. 

Z  piwkiem, obowiązkowo! Obowiązkowo – nie z Sokołowa. (: Niejednokrotnie widziałam w
męskich oczach zdziwienie, kiedy o tym mówiłam. A ja myślę, że kawał surowego mięcha to
odpowiednia dieta dla kruchych kobietek. 

4. „Kobieto idź do garów.” 

Te słowa dają mi prawie tyle samo radości, co poranny mokry całus Zuzi. Jest jeden
warunek: Ty zmywasz, Kochanie.

5. Cierpię na dentofobię.

Serio, serio.  Jak mała dziewczynka. Nienawidzę dentystów i panicznie się ich boję. Do
telefonu, aby umówić się na wizytę, choćby kontrolną, przygotowuję się psychicznie bardzo
długo.  To nie znaczy, że w dzień wizyty nie wymyślę sobie bardzo ważnych planów
zastępczych. W dzieciństwie, jeden z niosących pomoc dla moich zębów, ucierpiał. Ugryzłam
go w palec. Do krwi. Mniam.

6. Mam najgłupszy śmiech na świecie. 

Serio. Nie jest to ani trochę urocze. Zapowietrzam się, kładę na podłogę i niewiadomo, czy
się śmieje czy płaczę. W repertuarze mam jeszcze chrumkanie jak prosiaczek i śmiech
„opanowany”. W przypadku śmiechu opanowanego nie cieszę się całą sobą.

7.  Mam problem z napisaniem 7 faktów o mnie. 

It’s your fault, Jadźka. 

Ah, mogę nominować. Ale nie będę. Najgorszemu wrogowi nie życzę wymyślania 7 mało
wstydliwych rzeczy na swój temat. Chyba, że jesteście bardziej normalni ode mnie, wtedy, a
co! Wyzywam wszystkich blogerów ever. Tak. Ciebie też!


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Wiecie, że zmiany są dobre?

Że czasami trzeba podjąć ryzyko?
Niedługo będziemy pić szampana. Polubcie nasz nowy  fanpage, a zaproszę Was na mały toast!


piątek, 22 listopada 2013

Rośnie i dorasta

I robi to tak słodko. Rozkosznie. Bez zahamowań. Dwa miesiące temu się zastanawiałam tutaj, dość milcząco, kiedy ona znajduje czas na to swoje dorastanie. Plan dnia ma dość napięty, tym bardziej, że 50% swojego czasu spędza na jedzeniu. Jak nie je, to najpewniej zastanawia się co zjeść. Nabywa nowe umiejętności, z powodzeniem opanowała sztukę stania. Cieszy ją to. Wszystko ją cieszy. Wszystko co nieubłaganie zbliża ją do tego, od czego my najchętniej ucieklibyśmy. Do dorosłości. Jeszcze chwila i zacznie słuchać niezadowolonych dorosłych, ostrzegających ją przed czyhającym na nią złem: rachunki, bezrobocie, edukacja... A gdyby tak inaczej? Gdyby jej powiedzieć, że bycie dorosłym to fajna sprawa? Bo przecież bycie dorosłą, to bycie jej mamą. Najlepsze co mnie spotkało. 


A jaka będzie? 
Myślicie o tym? 




czwartek, 21 listopada 2013

Pielęgnacja małego noska ZUZU

Generalnie to mam go w nosie. Ty pewnie też. Taki okres, bury i jesienny.
Zuzia też ma go w nosie. Sama niestety nie potrafi się go pozbyć. Katar. Pan Katar.


Zapraszam na projekcję filmu. Film sensacyjny. Pan Katar zniknie w bardzo wyjaśnionych okolicznościach. 


Zaleca się przygaszenie świateł i przygotowanie popcornu.




Może powinnam o samym Katarku napisać kilka słów, ale myślę, że mina Zuzi na filmie, 
lepiej Was przekona, że to dobry produkt. Najlepszy aspirator jaki miałyśmy. Szybko, 
bezboleśnie i bezpiecznie. 

wtorek, 19 listopada 2013

Co irytuje Matkę? cz. I

Miałam kiedyś innego bloga. O moich irytacjach i uporczywym dążeniu do pokoju na świecie. Na tamtym blogu był tekst. Tekst o listonoszach. Nie wiem dlaczego się mówi "dziecko listonosza". Ja z żadnym z nich nie chciałabym mieć dziecka. Ba, nawet chomika nie chciałabym mieć. .. bo ludzie listy piszą, a listonosz przynosi .. awizo. 


niedziela, 17 listopada 2013

Niezwykła Mama I

Niezwykła, inspirująca i pełna ciepła. Mama Antosi ... Amelki, Maki i Tatianki (:

J: Pamiętam jak w wielkim szoku byłam, kiedy dowiedziałam się, że jest Was 5. Myślałam, że sobie żartujecie, żeby mnie rozweselić. A jaka była Twoja reakcja, jak lekarz powiedział, że będzie Was więcej? (:

piątek, 15 listopada 2013

Kochasz za bardzo?

Staram się. Serio. Każdego dnia próbuję na nią spojrzeć inaczej. Jak tylko mogę. Ze wszystkich sił. Na te duże ślipia, różowiutkie policzki, słodki uśmiech... No nie potrafię. 


Mam na imię Justyna, mam lat 23 i jest bez pamięci zakochana we własnej córce.


Jest najpiękniejszą kobietą na świecie. NAJ. Doskonała w każdym calu. Zdarza mi się myśleć, że moja opinia, na temat niewątpliwej urody mojej Niuśki, wynika z braku obiektywizmu... ale... No właśnie, ale! To cholerne ale. 

Idę sobie dziś na spacer z Zezką. Zaczepia nas tryliard sąsiadek - średnia wieku: 59 [tak, mieszkam w wieżowcu : (] Żadna nie potrafiła przejść obojętnie. Każda chce pogłaskać [won!], popatrzeć [no, na chwilę, ok.], porozmawiać [niby o czym?]. No i mówią... jak jeden mąż! "Toż to najpiękniejsze dziecko jakie widziałam!"; "Ależ ona śliczna, takiej ładnej dzierlatki jeszcze nie widziałam"; "Od czasów wojny...". Chyba mi nie powiecie, że ja i tryliard kobiet średniego z plusem się myli! Te kobiety zdecydowanie widziały w swoim życiu dużo dzieci. 

Do rzeczy...


Chociaż nie. Niech to dzisiaj będzie post od rzeczy. A co. Matka ma urlop. Urlop do 9.




czwartek, 14 listopada 2013

To nie jest słodkie opowiadanko o macierzyństwie.

Od rana mówiłam Zezi, że pójdziemy dziś na spacer. Obiecałam jej. Myślałam, że jej się ten pomysł podoba. Uśmiechnęła się słysząc „dwór”. Może miała coś innego na myśli, bo jej dalsze poczynania dzisiejszego dnia wskazywały raczej na brak ochoty na jakąkolwiek inną rozrywkę niżeli płacz przez pół dnia. Miałam w sobie odrobinę cierpliwości i dużą dozę zrozumienia. Zaczęłam wymyślać z jakiego powodu, mój Bąbelek, który w tej chwili był raczej  Malutkim Upierdliwcem, tak dużo płacze.
-Głodna? To masz. Zjedz sobie, Rybko.
Zjadła. Dalej płacz.

środa, 13 listopada 2013

Rozpaczliwe wołanie o pomoc, czyli jak mama wybiera prezenty...

Zbliżają się święta. Niby. Wszyscy tylko o świętach, o prezentach, o Kevinie i reklamie coca-coli. Mi, ponownie, przypadło najcięższe zadanie. Zgadnijcie.. No oczywiście. "Co ma przynieść Zuzi gwiazdor?" Czasami chciałabym, aby każdy wykazał się odrobiną kreatywności i sam zmontował w główce cudowny pomysł na idealny prezent dla Zezi. Szybko przestaje mi się podobać ten pomysł jak pomyślę o kartonie lalek Barbie które dostaje, albo różowych sukienek z aplikacją Hello Kitty. Co innego kupić małej dziewuszce? 

My - a właściwie ja - lubujemy się w zabawkach drewnianych... chociaż niestety mamy ich niewiele.Jakieś puzzle, wózek u babci, instrument muzyczny...  Czas to zmienić! Łoś to prezent urodzinowy, klocki już do nas jadą, a domek jest zaplanowany na najbliższy zakup. 


A dla mam małych Księżniczek polecamy lalkę. Jeśli masz wątpliwości, rozwiejemy je tutaj.

I co? Moja magiczna lista marzeń choinkowych właściwie spełniona... 

Liczę na to, że mi trochę pomożecie. Ociupineczkę. Tyci tyci. A obiecuję, że jak już skleję pełną listę, to podzielę się tą tajemną wiedzą z Wami!

No i najważniejsze: ładne czy praktyczne? A może ładne i praktyczne?

A co dla reszty rodziny? Skar
pety są w porządku?





źródło zdjęć z kolażu:

łoś i domek - IKEA
klocki drewniane - Sklep z zabawkami BERNEY TOYS

wtorek, 12 listopada 2013

Nic się nie dzieje

Lubię jak nie dzieje się nic. Jak jest przeraźliwie nudno, jak mam ogrom czasu, by nadrobić zaległości serialowe (jestem serialoholikiem :(), dokończyć czytanie ulubionej książki. Ba. Mogłabym nawet wtedy zrobić coś innego. Jakąś rzecz z listy, których nie lubię. Sprawę, którą zawsze odkładać na później. Na odległy termin znany wszystkim jako "nigdy". Stety i niestety, 13,5 miesiąca temu, ktoś wprowadził w moje życie beznudny stan. Każdego wieczora przypominam sobie, jaki mam kolor podłogi, bo w dzień, Zezia sukcesywnie wysypuje na nią swoje zabawki. Mam wrażenie, że szuka czegoś konkretnego, oglądając każdą po kolei, ale chyba nie... Albo jeszcze nie ma tego, czego szuka. Od jakiegoś czasu, przeszłyśmy z próśb na błaganie. Błagam ją, każdego dnia, żeby pospała w dzień dłużej niż 7 minut... Chociaż nawet w to siedem minut potrafię zrobić tyle rzeczy, że powinnam wystartować w jakimś konkursie, np. "sprint dla matek". Małej Zu. nie można niestety zostawić samej w łóżeczku bez patrzenia na nią dłużej niż 60sekund, bo najprawdopodobniej skończy się to skokiem bez spadochronu. 

czwartek, 7 listopada 2013

Nie jest najgorzej - czyli kilka słów o polskich szpitalach.

Chociaż mury tego szpitala nie zachęcają, chociaż piwnice pełniące role korytarzy przerażają, chociaż zostałyśmy tu zamknięte na prawie 2 tygodnie... To mogę 
śmiało powiedzieć: życzę Wam, żebyście trafiali na taką służbę zdrowia

niedziela, 3 listopada 2013

10 rzeczy, które zrobię przed 30stką


Odkąd pamiętam, lubię sobie samej obiecywać. Odkąd pamiętam, tych obietnic nie dotrzymuję. Usprawiedliwień jest sporo. Najczęściej, zapominam, co sobie obiecałam. Gubię te wszystkie pamiętniki i terminarze z moimi zapiskami. Podjęłam więc decyzję, że podzielę się z Wami moimi planami z granicą czasową maks. 30. Widzę same zalety, tejże decyzji: a. za 7 lat sprawdzicie mnie, czy dotrzymałam sobie słowa, b. nie zgubię internetu. 


sobota, 2 listopada 2013

Mama i Zuzia w szpitalu V - Codziennik Szpitalny

Jest piękna. Ilekroć to mówię, ilekroć o tym myślę, ilekroć na nią spojrzę – zakochuję się mocniej. Onieśmiela spojrzeniem, uwodzi długimi rzęsami. Ma krótkie blond włosy, które niesamowicie błyszczą w promieniach słońca. A jej uśmiech...! No piękny jest... Mimo, że zębów ma niewiele. To pewnie sprawka tych uroczych dołeczków w policzkach. W bródce też ma dołeczek. Och, jak ja kocham te dołeczki. Jest dość... filigranowa. Małe stópki, drobne dłonie. Słodycz sama w sobie.


piątek, 1 listopada 2013

Mama i Zuzia w szpitalu IV - Codziennik Szpitalny

„Umrzeć - tego się nie robi kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.”

czwartek, 31 października 2013

Mama i Zuzia w szpitalu III - Codziennik Szpitalny

Wiedziałam, że nadejdzie dzień, w którym zacznę żałować, że codziennik, nazwałam codziennikiem. Dużo lepszą opcją byłoby nazwanie tego pamiętnikiem. Dlaczego? Bo pamiętnika nie trzeba pisać codziennie. A ktoś słyszał, o codzienniku, który wydawany jest raz na kilku dni? 

środa, 30 października 2013

Mama i Zuzia w szpitalu II - czyli Codziennik Szpitalny

Nudy na pudy.


Zwariować idzie! O nie.. Ja już zwariowałam! (Dobre 15 lat temu, ale i tak, z przyjemnością obarczam tym faktem szpital, w którym jedyną rozrywką jest wyjście na balkon w godzinach wieczornych).

wtorek, 29 października 2013

Mama i Zuzia w szpitalu I

Każdy pyta, pisze, upomina się choćby o kilka słów. A ja czuję, że jestem Wam to winna. Inni piszą na blogach relacje z wakacji, urlopów, warsztatów, występów.. to i my się podzielimy. Naszymi wakacjami w szpitalu.

U nas dobrze.
Dobrze na tyle, na ile może być.
Nadzieja kwitnie, miłość nie ustaje.
Najważniejsza jest Zuza.

A jej się bardzo podoba, że nie ma tu za dużo rozrywek dla osóbek w jej wieku, że mama musi się silić i wysilać, czym tu zainteresować Zuzię, mając dwa małe pluszaki i śpiewającego żółwia. Dostałyśmy już strzykawki, rękawiczki, naklejki dla dzielnych pacjentów. Dzięki temu mama wczoraj dostała od córki kilka nagród.
Dużo się śmieje, co raduje Matkę niesamowicie. Mimo, że oczka czerwone i lekko zmęczone, mimo, że ciotka w fartuchu często przynosi wielkie strzykawy, mimo, że inhalacji nie odpuszczają i co chwila są jakieś nowe badania – Zuza daje radę. Silna jest i dzielna. Zazdroszczę jej tej siły.

 I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że wstaje o 7 i idzie spać o 24... Skąd ona czerpie te moc?


piątek, 25 października 2013

Targi Happy Baby II - Mama na targach (relacja)


Nie powiem czy ta edycja okazała się lepsza od poprzedniej, bo niestety na poprzedniej nie byłam. 



Po tej mogę śmiało powiedzieć: "Kochani! Jeszcze wiele do zrobienia!"

Co się Matce podobało?
To, że organizatorom udało się zgromadzić tyle rodzin! Tyle brzuszków, tyle dzieci! Przemykałam między tymi dziecięcymi uśmiechami pstrykając zdjęcia. Dwie hale i multum atrakcji - dmuchane zamki, karuzele, tory rajdowe. Choć wydawało mi się, iż większość z tych dobroci, skierowane jest dla ojców (duże dzieci?). Zabawek co nie miara! Niektóre trudne do zidentyfikowania... Czy dziecko naprawdę potrzebuję maskotki za ponad 100 zł, na której będzie wyładowywać swoje emocje? 

Był i kurs pierwszej pomocy. Pan Przemysław, bardzo szybko, rzeczowo i przyjemnie, przedstawił tematy, z grupy "mnie to nie dotyczy, mojego dziecka to nie spotka." Moją Niuśkę spotkało, więc z zapałem podeszłam do kursu i starałam się zapisać w pamięci podręcznej, vel. mojej głowie, wszystkie informacje o uciskach, o oddechach. Teraz - czuję się pewniej. 



Targi niestety były... targowe. Nastawione na sprzedaż, a nie zapoznanie z produktem. Ciekawe rabaty kusiły. Ja, matka wymagająca, chciałam więcej! Chciałam informacji - a słyszałam "kosztuje tyle i tyle." No i jeszcze większość "tyle i tyle" to było o "tyle" za dużo. Kusiło rodziców, kusiło dzieci. 



O tym, że książek dla dzieci nie było (może jak ja byłam nie było?), nie wspomnę. Jedno stanowisko z jakąś fantastyką i szaroburymi książkami dla starszaków to ZA MAŁO. 

Zabrakło tu konkretnej idei. Jakieś myśli przewodniej, wokół której organizator dobierałby wystawców. Bo jak ma się do siebie stanowisko z naturalnymi mydłami i pachnącymi, świeżymi przyprawami, do chemicznych krówek, pochłanianych przez dzieci na kilogramy? A może ideą był zarobek? A nie nawet zapoznanie z marką? 

Pomysł jest świetny, wymaga doszlifowania. Przecież nie od razu Rzym zbudowano. 














---
Pomagamy dalej!



czwartek, 24 października 2013

Beznadziejnie, czyli bez nadziei


Lubię pisać o miłości. Mam jej aż nadto. Mogłabym się nią dzielić jeszcze z piątką dzieci. W sumie to z czwórką. Piątą osobą mogłoby nie być dziecko. Choć mówi się, że faceci to przecież duże dzieciaki. Idąc tym (niesamowicie feministycznym) tokiem rozumowania - mam w sobie miłości jeszcze dla piątki dzieciaczków. Nie wiem na ile przełożyłoby się to na moją cierpliwość... 

sobota, 19 października 2013

Chcę miłości bez strachu.

Chcę miłości bez strachu. 

Zuzia urodziła się po to, by walczyć. Ma na Ziemi pewną misję do wykonania. Chce pokazać światu, że nie ma rzeczy niemożliwych, że jednym ograniczeniem jest nasza wyobraźnia.
Był 18.09.2012. Osiem tygodni do terminu porodu. Wypisano mnie ze szpitala. Lekarz z uśmiechem mówił "jeszcze pani te ciążę przenosi, do zobaczenia po terminie". Następnego dnia obudziłam się z bólami brzucha. "To normalne, znowu fałszywy alarm"-myślałam. Koleżanka się uparła, żeby mnie zawieźć do szpitala. I dobrze. To było JUŻ.

czwartek, 17 października 2013

Strach

Znowu.
Znowu przyszedł strach. 
Panika. Popłoch. Przerażenie. Trwoga. Lęk. Groza. Bojaźń. Niepokój. Obawa.
O wszystko co mam. O moją najlepszą przyjaciółkę. O wspaniałą kompankę. O miłość. Miłość mojego życia.

czwartek, 10 października 2013

JESIEŃ - moda dziecięca

Cieszcie się słonecznymi dniami jesieni. 
I zdjęciami. 

Parkę, którą już znacie wzbogaciłyśmy tym razem futerkiem. I, o zgrozo! Nie miałyśmy czapki. 


wtorek, 8 października 2013

niedziela, 6 października 2013

Zakochaj się - moda dziecięca


Zakochuję się w niej coraz bardziej.



Staje się wspaniałą małą damą. Rezolutną dziewczynką i cudowną kompanką do słuchania muzyki. Śmieszy ją "Hakuna Matata" z Króla Lwa i uwielbia pierogi z truskawkami. Zanim zaśnie, tańczy w łóżku dwie godziny i nuci ulubione melodie. Czasami marudzi tylko po to, żebym na nią spojrzała, żebym podeszła, przytuliła, pocałowała w czoło. Uwielbiam, kiedy widzę, jak łaknie bliskości, kiedy cichutko zasypia, słuchając bicia mojego serca. Najpiękniejsze jest to, że coraz bardziej czuję, że ona jest moja. To coraz mniej cygańskie dziecko. Podejdzie do Ciebie, pozna, ale co kilka sekund sprawdzi, czy mama wciąż jest obok. Nawet podczas zabawy wdrapuje się na kanapę, żeby poczuć choć na chwilę mamine ciepło.



sobota, 5 października 2013

Lekcja 1.: Skąd się biorą zdjęcia?


Dzieci zadają dużo pytań. To dobrze. Kto pyta nie błądzi.

Dorośli nie pytają, więc błądzą. 

Na dzisiejszej lekcji WŻS - Wychowania do Życia w Sieci, przedstawię Wam, Dorośli, temat dość kontrowersyjny. 



czwartek, 3 października 2013

Trendy za 1 PLN : )

Kochana Radzka.

Obejrzałam upragniony odcinek z trendami i chciałam zrobić sobie niemodne zakupy.

Skończyło się jak zwykle. Ciuchy dla ZUZU. Chociaż jest jeden szczegół, który różnił te zakupy od innych. Podświadomie, jesienną szafę Zuzi, dopasowałam do obowiązujących trendów. Postawiłam na przepych, kratę, punk rock, kolory i grube swetry!




Przepych!


Tutaj łatwo o przesadę. Można zrobić sobie dyskotekę. Dlatego, postawiłyśmy na detale, np. złote guziki, cekiny, bogate zdobienie bluzki, srebrna nić. 


Moim ulubieńcem w tej kategorii są złote balerinki. Są ze skóry naturalnej i kosztowały dokładnie 1 zł (słownie: jeden złoty). Można je ubierać nawet do pozornie nudnych stylizacji, a gwarantuję, że Wasze małe fashionistki zwrócą na siebie uwagę. Jest tylko jeden problem.. to rozmiar 22. Traktuję ten 1 zł. jako inwestycję w przyszłość. Myślicie, że trend zostanie? Ah, nawet jak się trendy zmienią, to buty dalej zostaną ładne. 

Krata!


W mojej szafie jej nie ma. Miałam to zmienić. Nie wyszło. Za to Zuzi się poszczęściło. Spódnica, tunika, sukienka, druga sukienka i... jeszcze jedna sukienka. Jedna z nich ma uroczy wiązany kołnierzyk w stylu lat 60. A może nawet 50? Widzę oczami wyobraźni Zuzkę w kracie. Jedna rzecz, a nadaje cały charakter stylizacji. 

PUNK ROCK!


Podobno w tym trendzie chodzi głównie o skórę. Na razie nie będę Zuzi ubierać w skórę. (No chyba, że znajdę ładną ramoneskę ;) ) Dla mnie punk rock, to również jeans. Jeans kochany, jest ponadczasowy i zawsze pasuje nawet na wyjścia, na które nie wiemy co ubrać. Maja Sablewska ostatnio nawet polecała ubieranie się na full jeans. Nie byłam przekonana, ale po obejrzeniu kilku stylizacji, jestem na tak! Wystarczy dobrać odpowiednie dodatki. 

Postaw na KOLOR!


Nie wiem czy bym się odważyła. Może Zuzia mnie przekona. Jesień kojarzy mi się z ciepłymi kolorami. Pomarańcz ociepli nasze chłodne nastroje w pochmurne dni. Poza tym, kurtka łączy sobie dwa trendy - kolor i "bluza" w różnym wydaniu. Mi się podoba. Na Zuzi. :) 

Ciepłe swetry


W tej kwestii nie mam nic więcej dodania. Jesień kocha swetry. My też. A najbardziej ten w kolorze wanilii i ciemnej fuksji. Ten w kolorze fuksji jest również w mojej szafie. Od dwóch lat kochamy się z wzajemnością. On się nie kulkuje, a ja go regularnie noszę. W tym sezonie założę do niego lateksowe leginsy. Przecież rządzi punk rock!

Dodatki



O nich nic nie powiem. Chcę takie same. Poluję. Może jutro znajdę? Jako, że nakrycia głowy są też w modzie, to bez czapki z pomponem, albo ulubionego beretu, nie wychodzimy z domu! A koszule w kwiatki? Nie mogłam ich zostawić w sklepie. Do ciepłego swetra będą idealne. Radzka mówi, że warstwy są ok! :) Radzka ma rację, bankowo. 

A Wy? Macie swoje jesienne hity? :) Koniecznie mi o nich opowiedzcie!

AddThis