[zdjęcie mojej mordki wrzucone na miły wniosek koleżanek z blogowigilii
"Ty tam nie pokazujesz swoje ryja." No to pokażę.]
Opowiem Wam historię.
Była sobie kobieta. Szczęśliwa, zadbana, obiekt westchnień wielu mężczyzn. Każdego
dnia pielęgnowała w sobie to, co najlepsze – kobiecość. Wcierała w siebie
balsamy pachnące owocowym sadem, rano sprawdzała, czy aby na pewno przez noc
nie przybyła jej ani jedna zmarszczka. Zawsze pięknie pachniała, wiesz, tak jak
pachną kobiety. Delikatnie, dziewczęco. Tak, że mężczyźni mieli ochotę przybliżyć
nos do jej szyi, żeby móc poczuć woń jej perfum. A uśmiech... Uśmiech miała jak
milion dolarów. Najpiękniej śmiały się jej oczy.
Mijał czas. Nie jakoś pospiesznie. Chyba tak jak zwykle. Oczy wciąż jej się
śmiały. Poznała kogoś. Feromony,hormony,endorfiny. To wszystko sprawiło, że
wyglądała jeszcze lepiej niż zwykle. Przestała tylko liczyć zmarszczki.
Wiedziała, że to od śmiechu. Od wielu godzin spędzonych w jego ramionach z
uśmiechem na ustach. Nie chciała przestać się śmiać. Dni, tygodnie,
miesiące,lata... Ślub! Zakochana, wciąż pełna energii. Sukienka, buty, bukiet –
wszystko dopracowane do perfekcji. Piękniała w oczach. Mimo, iż on był jej
jedyną miłością, wielką radość sprawiał jej fakt, że tak bardzo podobała się
mężczyznom.
[...]
„To przez dziecko, wszystko się
zmieniło.”
„Nie mam czasu i tak
mnie zaraz wybrudzi.”
„No może są delikatnie przetłuszczone, ale i
tak nie wychodzę z domu.”
„Makijaż mam robić? Zwariowałaś? Idziemy tylko
na zakupy. I niby dlaczego nie mogę iść w dresie? Bo ma plamę? Jedna,
malutka... Nie przesadzaj.”
„Może zamówimy
jeszcze jedną pizzę?”
„Faktycznie, trochę śmierdzi...”
„Przytyłam? Może ze
dwadzieścia kilo. No w ciąży byłam. No ja wiem, że 5lat temu, ale byłam!”
"Wydatki, wydatki, wydatki, wiesz? No nie mam pięniędzy, żeby o siebie zadbać."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli podoba Ci się nasza przestrzeń, zostaw tu coś od siebie.