Święta w pewnym momencie straciły magię. Nikt już nie
wierzył w istnienie Gwiazdora, więc i rodzice przestali nam mówić, że jest
inaczej. Prezenty dla siebie wybieraliśmy sami. Nie było momentu zaskoczenia.
Oczekiwanie na ten magiczny moment, kiedy uśmiech się rysuje na twarzach
dzieci, nastolatków, pozostał. Wiadomo było, że pod choinką leży nasz wymarzony
i z pewnością trafiony prezent. Później przestało
nam się chcieć szukać tych małych marzeń, więc zaczęliśmy znajdować białe koperty.
Ba, szczęście nie ustępowało. Ale gdzie magia? Gdzie radość? Oczekiwanie?
..te Święta były inne. Nareszcie! Dom pełen śmiechu dziecka. Radosnego Bąbla,
który tak naprawdę po raz pierwszy czuje te magię. Poprzednie Święta spędziłyśmy
w szpitalu, więc te były właściwie pierwszymi Świętami Księżniczki. Co prawda,
największy prezent, swoje królewskie łoże, otrzymała trochę wcześniej – poza
tym, nie zmieściłoby się pod choinką... ale nie to było najważniejsze.
Najważniejsza była radość w jej pięknych ślepiach. Podobało jej się wszystko, podobało i smakowało J
A nawet najmniejsze prezenty pod choinką sprawiały jej niesamowitą radość.
Widać, że jeszcze nie rozumie skąd pojawiają się takie niespodzianki pod
choinką, ale wyglądała, jakby szczęście osiągnęło maksymalny poziom.
Czuję te magię, znowu. Więcej niż kiedykolwiek.
bluza - H&M
spodnie - szyte dla Zu przez ciocię A. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli podoba Ci się nasza przestrzeń, zostaw tu coś od siebie.