home o nas Dziecko Mama Moda Lifestyle Lovestyle Zuza mówi Współpraca

wtorek, 19 listopada 2013

Co irytuje Matkę? cz. I

Miałam kiedyś innego bloga. O moich irytacjach i uporczywym dążeniu do pokoju na świecie. Na tamtym blogu był tekst. Tekst o listonoszach. Nie wiem dlaczego się mówi "dziecko listonosza". Ja z żadnym z nich nie chciałabym mieć dziecka. Ba, nawet chomika nie chciałabym mieć. .. bo ludzie listy piszą, a listonosz przynosi .. awizo. 




Całe szczęście nie muszę nazbyt często odwiedzać jednej z moich ulubionych instytucji. Za to Pan listonosz ostatnio polubił odwiedzać Mediolan. Nowa karta do bankomatu, rachunki, reklamy, jakieś słuchawki dla Emilii, która dość długo czekała na książkę. Sesja. Wiadomo, trzeba się uczyć. Każdy powód, żeby tego nie robić jest dobry. Brak książki był jednym z najlepszych. Egzamin co raz bliżej, pokój wysprzątany, toaleta błyszczy, sufit odmalowany, kamienica ocieplona.. Nie pozostało nic innego, jak się pouczyć.. ale nie ma książki. Do egzaminu zostało zaledwie kilka dni. Ktoś puka do drzwi, ok. 9.00. Wiadomo, studentki śpią, bo dzień wcześniej odwiedził je Pan Szampan. Dobra. Trzeba wstać. Wypadło na Emilię.

-Dzień dobry, przyniosłem AWIZO, bo nie wiedziałem czy Panie tu jeszcze mieszkają. - powiedział listonosz.
-Dzień dobry, dobrze, dobrze. - przytaknęła Emilia.

Na miejscu listonosza, cieszyłabym się, że nie miałam najmniejszej ochoty opuszczać najpiękniejszego miejsca na świecie, jakim jest moje łóżko. ( Poza tym, nie można walczyć z grawitacją, sami rozumiecie ;) ) . Jestem chyba gorsza niż pies, który każdorazowo szarpie listonosza za nogawkę. Do rzeczy. Zawsze myślałam, że listonosz przynosi paczki, listy, ale coś się widocznie zmieniło. Teraz listonosz nosi awizo, bo przecież po miesiącu okupowania Mediolanu, mogłyśmy znaleźć nowy, ciepły schron. Na szczęścia poczta jest blisko, a w planach miałyśmy jeszcze zakupy, więc ubrałyśmy coś, co mogłoby udawać strój dzienny, związałyśmy włosy i dzielnie udałyśmy się po książkę.

-Dzień dobry, mam do odebrania przesyłkę. - powiedziała Emilia podając awizo.
-Yhyyyyyyyyy, poproszę dowód osobisty. - odburknęła pracownica.

Wstała, poszła, nie było jej jakieś 2 minuty.

-Nie ma. Listonosz jeszcze jej nie zdał.
-Dooo...
-Niedobrze. Listonosz nie miał czego zdawać, bo nawet jej nie przyniósł.
-Ale on jeszcze nie wrócił z paczkami, których nie udało mu się dostarczyć.
-Żeby udało mu się je dostarczyć, musiałby je miec ze sobą. Dużo łatwiej wręczyć awizo niż paczkę.
-Aleee..
-Ta książka jest tutaj i chciałybyśmy ją odebrać.

Minęła minuta, druga, piąta... wychodzi nasza bohaterka. W ręcę trzymała upragnioną paczkę. Gienek "uczę się" zaczął klaskać, w tle rozległy się fanfary...

-Znalazła się? - zapytałam bezczelnie.
-Proszę podpisać.

Atmosfera była tak miła, że nie chciałam tak szybko opuszczać tego miejsca.

-Jeszcze te przepisy za 99 groszy.

Rzuciłyśmy 100 zł i ulubiony tekst kasjerów "nie mamy drobnych" .

Do końca tygodnia nie zapomnę wymownego spojrzenia blondyny. Jak myślicie, co chciała mi przez nie powiedzieć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli podoba Ci się nasza przestrzeń, zostaw tu coś od siebie.

AddThis