home o nas Dziecko Mama Moda Lifestyle Lovestyle Zuza mówi Współpraca

sobota, 19 października 2013

Chcę miłości bez strachu.

Chcę miłości bez strachu. 

Zuzia urodziła się po to, by walczyć. Ma na Ziemi pewną misję do wykonania. Chce pokazać światu, że nie ma rzeczy niemożliwych, że jednym ograniczeniem jest nasza wyobraźnia.
Był 18.09.2012. Osiem tygodni do terminu porodu. Wypisano mnie ze szpitala. Lekarz z uśmiechem mówił "jeszcze pani te ciążę przenosi, do zobaczenia po terminie". Następnego dnia obudziłam się z bólami brzucha. "To normalne, znowu fałszywy alarm"-myślałam. Koleżanka się uparła, żeby mnie zawieźć do szpitala. I dobrze. To było JUŻ.

Zuzia urodziła się w 32 t.c. Błagałam, żeby się rozpłakała. Po jakimś czasie usłyszałam delikatnie kwilenie. Nie mogłam jej przytulić, nakarmić piersią. Pamiętam tylko, że powiedziałam "Jesteś bardzo dzielna córeczko, Kocham Cię". Zuzia na sali porodowej była resuscytowana. Była niewydolna oddechowo, miała dokomorowy krwotok stopnia I, żółtaczkę związaną z porodem przedwczesnym, refluks żołądkowo-przełykowy z zapaleniem przełyku, niedokrwistość, drożny przewód tętniczy, ubytek przegrody międzyprzedsionkowej. Podejrzewano dwupłatkową zastawkę aortalną. Po kilku dobach stan Zuzi się ustabilizował. Pozwolono mi ją nawet przytulić. Była Maleńka, a nóżki miała jak zapałki. Ważyła wtedy tyle co butelka wody mineralnej. Zupełnie niespodziewanie okazało się, że Zuzia wymaga transfuzji krwi. Na szczęście zniosła to bardzo dobrze, a zabieg ten poprawił jej stan zdrowia na tyle, że w 29. dobie życia, mogłyśmy wrócić do domu. 

Kilkustronicowy wypis i 10 rozpoznań. Byłam przerażona, ale lekarze uspakajali: "Zuzia ma dużo szczęścia, dam sobie głowę uciąć, że będzie zdrowo rozwijającym się dzieckiem." 

Długo walczyłyśmy z kolkami i zaparciami. Nikt nie pomyślał, że problemy układu pokarmowego są spowodowane alergią. Zuzia ma alergię na białko mleko krowiego, skrobię ziemniaczaną oraz ryby morskie. 

W 3. miesiącu życia po raz drugi trafiła do szpitala. Diagnoza: Zapalenie płuc z komponentą obturacyjną. Od drugiej doby zaobserwowano pogorszenie stanu Zuzi, dużą duszność, szarzenie skóry... Wymagała tlenoterapii. To był dopiero początek. 

Później jeszcze 5 razy Maleńka leżała w szpitalu. Stwierdzono astmę wczesnodziecięcą.

Ostatnie 3 pobyty były związane z drgawkami gorączkowymi. Pierwszy napad był w czerwcu... Zuzia miała bardzo wysoką gorączkę, która mimo podawania leków nie ustępowała. Pojechałam do szpitala, gdzie odesłano mnie z kwitkiem do domu. Zaraz po wejściu do domu, Zuza dostała drgawek z wywróceniem gałek ocznych i ślinotokiem. Miałam nadzieję, że nigdy więcej mnie to nie spotka. Czułam, że dziecko umiera mi na rękach. 

Drugi napad był gorszy i trudniejszy do rozpoznania. Temperatura: zaledwie 38 stopni... Byłam sama w domu, nie byłam w stanie jej pomóc i podać wlewki doodbytniczej, która powinna przerwać atak. Zuzia przestała oddychać. Zsiniała, nie było z nią kontaktu. Po próbach udzielenia pierwszej pomocy, Zuzieńka zaczęła oddychać, jednakże oddech był dość ciężki. Widać było, jaki trud musi w to włożyć... 

Z każdym kolejnym napadem jest gorzej. Dowodem na to, był ten ostatni. Temperatura: zaledwie 37,4. Bez drżenia ciała, 1,5 minuty bez oddechu, 5-7 minut nieprzytomna, 20-30 minut bez kontaktu, wiotka. Najpierw sina, później szara... Może tylko dzięki temu, że odpowiednio szybko Zespół Ratowników Medycznych dojechał do nas i podał Zuzi tlen, Mała jest dalej z nami... Bo jak długo starczyłoby jej sił, żeby walczyć o oddech?

Wiemy, że każda infekcja Zuzi, przy której będzie gorączka, bądź nawet stan podgorączkowy, zakończy się atakiem. Nie muszę mówić jakie zagrożenia z tego płyną. Wszyscy wiemy, co się dzieje, kiedy człowiek przestaje oddychać... To takie życie na bombie. Wiesz, że wybuchnie, ale nikt nie powie kiedy. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli podoba Ci się nasza przestrzeń, zostaw tu coś od siebie.

AddThis