home o nas Dziecko Mama Moda Lifestyle Lovestyle Zuza mówi Współpraca

niedziela, 27 kwietnia 2014

Nie-fit mama


Nigdy nie lubiłam sportu. Może dlatego, że nie lubiłam przegrywać, a byłam łamagą. Na wf-ie zawsze wybierana jako ostatnia, bieg na 60 m zajmował mi 12 sekund, a jak bawiliśmy się na podwórku w sztafetę, to szybciej było, żeby ktoś do mnie po to pałeczkę podbiegł, niżeli miałby czekać aż ją ode mnie dostanie.

A jaka była radość jak się okazało, że ćwiczyć nie mogę! Dziękuję losowi, że miałam wtedy już 16 lat. Gdybym to zwolnienie miała wcześniej, to pewnie próbowałabym przekonać rodziców, że wychodzenie na dwór i granie w piłkę źle wpływa na stan mojego zdrowia. 


Lubiłam pływać. Trochę żeglowałam, ale na tak małych żaglówkach, że przy zwrocie uderzałam głową w bom (nie musicie rozumieć, ważne, że wyglądam teraz w Waszych oczach jak rasowy żeglarz). To pochodziłam na basen. I nad jezioro. Pływałam. Jak się zmęczyłam to kładłam się na plecach. Nie topiłam się, bo jak tato mówił „widział ktoś, żeby tasiemka zatonęła?” . Takie sporty raz w miesiącu, chyba, że dziadek wyciągnął szachy. Albo w lotki w pokoju, jak miałam ochotę jedną z nich przebić oko bratu, za to, że nie chce mi dać pograć na commandorze. 

Najgorsze było to, że mimo mojej znikomej aktywności fizycznej, wciąż byłam szczupła. Mimo jedzenie 3 ton czekolady dziennie. Zjadałam swoją, brata i jeszcze tę porcję, którą dziadek trzymał w kredensie. A na spacerze jeszcze pytał „chcesz miętusa?”. Cukru nigdy za mało! Straszyli: „przytyjesz jak zaczniesz dojrzewać!” Nie dojrzałam. „Jak zajdziesz w ciąże to będziesz wielkim słoniem!”. Jakoś dziwnie nie tyłam. „Pewnie oszukuje, nie jest w ciąży!”. Dobrze oszukiwałam, bo nawet oszukiwany poród cholernie bolał. „Po ciąży nie wrócisz do dawnej sylwetki!”. Kłamcy, kłamcy, kłamcy... Sama sobie obiecywałam, że po ciąży zacznę się ruszać. Żeby schudnąć. Tylko, że nie było z czego, a moim ulubionym sportem znowu stało się jedzenie pizzy na czas. 

...tylko, że Zuzia goni mamę. Biega, ucieka, wskakuje do fontanny w centrum handlowym i próbuje namówić mnie na pływanie w brudnej rzeczce. Karmimy kaczki w Trzciance i gołębie na starym rynku, pływamy na basenie, chodzimy na kulki i zjeżdżamy na zjeżdżalniach. Bawimy się w chowanego i ganianego... Zuzia jest aż nadto aktywna!

Pilnuję, żeby Zuzia ładnie jadła, a sama po zjedzeniu zdrowego śniadania mówię „Dobra robota Justynka! Zasłużyłaś na czekoladkę!” i pochłaniam całą tabliczkę. Ostatnio nawet poszłam na siłownię. Weszłam, przeszłam się, wzięłam ulotkę i wyszłam. Pomyślałam „Nic męczącego! Dam radę!”. Później mi powiedzieli, że trzeba tam ćwiczyć... 

Chyba czas na zmiany... Będę raportować. Życzcie mi powodzenia. I dajcie jakąś czekoladkę na drogę. :(


11 komentarzy:

  1. A idź w cholerę, takie szczęście mieć i jeszcze pisać "najgorsze jest to, że jadłam i nie tyłam" czy jak to tam było :D
    Zazdroszczę Ci strasznie i cieszę się z Tobą jednocześnie, bo borykanie się z kilogramami po ciąży jest czymś okropnym.
    Ja się od roku nie mogę pozbyć balastu (to oczywiście nie jest tak, że ja nie wiem skąd się te kilogramy wzięły, z obżarstwa się wzięły a jakżę :))
    Tylko że ja lubię ćwiczyć, lubię kardio, siłownię, czasem nawet bieganie. Paradoksalnie jednak nie mogę się zmotywować do ćwiczeń kiedy ważę za dużo... skomplikowana historia...
    Bieganie i opieka nad dziećmi to też sport, nawet jeśli ktoś będzie Ci próbował wmawiać, że tak nie jest.
    Pozodzenia w postanowieniu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogłabym napisać, że Cię w 100% rozumiem z tym jadłam i nie tyłam, ale ja się bardzo dużo zawsze ruszałam, a teraz choć może nie wyglądam źle to trochę mi brakuje do szczęścia za to ty wyglądasz rewelacyjnie ! trzymam kciuki żebyś wytrwała i była zadowolona ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam podobnie. Choć u mnie teraz jest walka o przytycie i choć się nie wydaję, to wcale nie jest łatwo o dodatkowe kilogramy...
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj nie jest łatwo przytyć...mi by wystarczyło 5 kg dla siebie samej..ale trzeba cieszyć się z tego co się ma i nie słuchać zazdrośników :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie jest. Ktoś kto nie zna problemu chudzielca z przytyciem nie wie nawet ile szczęścia daje dodatkowy kilogram.

      Usuń
  5. Oj nie jest łatwo przytyć...mi by wystarczyło 5 kg dla siebie samej..ale trzeba cieszyć się z tego co się ma i nie słuchać zazdrośników :p

    OdpowiedzUsuń
  6. jestem Twoja stała czytelniczka, choc jeszcze sie nie udzielalam. Mam ten sam „problem” z tyciem. Urodziłam 3 trójkę dzieci a nie został mi dodatkowy kilogram po zadnej ciąży. Taki nasz urok :-) czesto robiłam badania bo lekarze uważali ze nie mozliwe abym byla zdrowa. Ale jestem :-) i to jest najważniejsze :-) pozdrawiam Ciebie i Zuzanke :-) tez uwielbiam słodycze

    OdpowiedzUsuń
  7. A więc powodzenia :-)! Ja niestety z tych co jak jedzą to tyją, chyba nawet szklanka wody odkłada mi się na biodrach :-( a zrzucić nie jest łatwo...

    OdpowiedzUsuń
  8. Zazdroszcze :) ja bylam wrecz chuda do 16 roku zycia,potem juz jedzenie tak bezkarnie mi nie uchodziło niestety. Tez mialam zwolnienei z biegów na WFie ,ale przez astmę.a jedynym sportem jaki lubie to snowboard i seks:P Masz super figure :) ja mojego brzucha po ciazy juz odslonic nie mogę,ale i tak mysle,ze tragedii nie ma:P

    OdpowiedzUsuń
  9. Ty babo kochana :* ja to ci dam królika z czekolady, mam 3!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli podoba Ci się nasza przestrzeń, zostaw tu coś od siebie.

AddThis