Pech (albo jakaś inna złośliwa istota) chciał, że niestety ostatnio trochę chorowałam. Zafundowano mi wycieczki po różnych placówkach medycznych, degustacje niezwykle bogatego menu i wycieczki pojazdami z kogucikiem na dachu. Żeby nie było za łatwo, zdrowej mnie ze szpitala nie wypisali, a dla poprawy komfortu zdrowia psychicznego, zapewniono mi możliwość codziennych spacerów do osiedlowej przychodni. Bajka!
Opowiem Wam dzień po dniu, jak wyglądała ta zapierająca dech w piersiach przygoda...
Dzień I
Jak trafię na wolną linię w rejestracji do przychodni, to puszczę dziś totolotka. Dawajcie numerki!
edit: nie trafiłam...
Dzień II
Czasami sobie myślę, że te panie w rejestracji przychodni mają przekichane. Siedzą 8h, użerają się z aroganckimi pacjentami, uzupełniają dokumentacje z deadlinem na wczoraj, tłumaczą się z wymysłów NFZ'etu... ale później dzwonię 65 razy, żeby się zarejestrować do lekarza - bezskutecznie. Podnoszę swoje zacne 4 litery, idę do przychodni, widzę odłożoną słuchawkę, która najprawdopodobniej była przyczyną komunikatu "linia zajęta" i wzrokiem szukam pani Iwony. Pani Iwony nie ma. Pani Iwona nie mogła pracować, bo szukała drabiny. Dwie godziny.
Dzień III
Pani Iwonka z przychodni dostała pomoc. Pani pomoc jest niesamowicie uprzejma, przemiła i przesłodka. Kiedy lekarz poprosił mnie o skierowanie dla niego wypisu ze szpitala, podeszłam (z uprzejmości!) do okienka, dałam wypis, przedstawiłam prośbę lekarza...
-50 groszy poproszę?
-Nie rozumiem?
-Usługa ksero jest u nas płatna.
-O, ale ja nie chce z niej korzystać. Ja przyszłam skorzystać (no dobra, spróbować skorzystać...) z usługi medycznej. ...
-Ale chce to pani skserować.
-Wcale nie chce. Pan doktor chce. Wg mnie, pan doktor może sobie to nawet przepisać.
-Ale, ale....
-50 groszy poproszę?
-Nie rozumiem?
-Usługa ksero jest u nas płatna.
-O, ale ja nie chce z niej korzystać. Ja przyszłam skorzystać (no dobra, spróbować skorzystać...) z usługi medycznej. ...
-Ale chce to pani skserować.
-Wcale nie chce. Pan doktor chce. Wg mnie, pan doktor może sobie to nawet przepisać.
-Ale, ale....
...Popłakała się. Dałam jej złotówkę i chusteczki.
Dzień IV
Kwiatki z przychodni:
-Ja znam swój pesel. A ty znasz, Marylka?
-Nie.
-Piotrek ty znasz,nie?
-Znam....
-Piotrek to nawet zna numer i serię dowodu, ale on to był zawsze wybitnie zdolny.
-Dla mnie to wszystko to czarna magia...#niezartowali #tezznam #takamadra #takazdolna
-Ja znam swój pesel. A ty znasz, Marylka?
-Nie.
-Piotrek ty znasz,nie?
-Znam....
-Piotrek to nawet zna numer i serię dowodu, ale on to był zawsze wybitnie zdolny.
-Dla mnie to wszystko to czarna magia...#niezartowali #tezznam #takamadra #takazdolna
Zostałam już zaproszona na powtórzenie tego niewątpliwie fascynującego doświadczenia. Jak się pewnie domyślacie, nie mogę się doczekać!
podaj mi numer tel. albo adres placowki ,z mila chcecia bym złożyła skargę ! nie do pomyslenia
OdpowiedzUsuńhehe, dzień IV mnie rozwalił ;)
OdpowiedzUsuńNagłówek w Fakcie: "Nie mogę pracować, bo szukam drabiny". Takie życiowe.
OdpowiedzUsuń