Zuza 1:0 BLW

Podsumowanie naszego zmagania z naszym Zuziojedzeniem.

Niestety, dziś dostaliście ostatnią porcję filmową. Może kiedyś do tego wrócimy. Powodów jest kilka.

1. Myślałam, że będzie gorzej. Serio, serio! Chciałam się z Wami dzielić zmaganiami mojej Super Córki. Chciałam pokazywać, jak każdego dnia idzie jej lepiej... ale co tu pokazywać, jak moja dziarska Panna od razu poradziła sobie tak nadspodziewanie dobrze? Zuza jest coraz bardziej samodzielna w kwestii jedzenia. Moja Niuśka dorasta (śmiech)!

2. Jak miał być film, to nie było czasu na inne informacje od nas. Zamysł bloga był inny. Miało być więcej Zuziostylu, niż Zuziożycia. Nie martwcie się! Do Zuzolandu na pewno Was jeszcze nie raz zaprosimy!

3. Koszmarna astma. Było dobrze, nawet cudownie. Choróbsko się uspokoiło. Nie było charkówsmarków. Sielaneczka. Ah, jaka była moja radość z tego, że leczenie daje efekty, że tym razem Zuzanka nie będzie musiała się karmić sterydami. Aż do wczoraj... Zuluś się pocił, siniał, kaszlał. Niestety, musiała dostać dymeczki sterydowe. Rano inhalacja, klepanie, czyszczenie noska, kropelki i inne bajerki. No i wieczorem ten sam rytuał. Czasu zostaje niewiele, więc maksymalną część z tego poświęcam Zuluni.

Nie martwcie się! Z tego miejsca obiecuję, że posty będą! Przecież Dziecię chodzi spać! :)

Z Zuzojedzeniem, tak jak już wspomniałam, jest nadzwyczaj dobrze! Zulka uwielbia odkrywać nowe smaki, ale najlepsze okazują się dla niej już te znane. Brokuł dostał u nas miano Króla Warzyw, a obiad bez niego zaczyna się od smutnego spojrzenia na mamę. Obiadki najlepiej smakują wtedy, kiedy mama siedzi obok Zuzi i wcina to samo co ona. Zdarza się, że Zuzina ma ochotę się z mamą swoją porcją podzielić! Skończył się jedzeniowy dramat i nie ma próśb mamy "zjedz jeszcze troszeczkę". Zuza je tyle, na ile ma ochotę. Potrafi dość dobitnie zgłosić mamie, że brzuszek jest pusty.

Jeśli macie jakieś pytania, piszcie! Na wszystkie odpowiem! :)

Dzięki, że byliście z nami, że wspieraliście starania Zuzi. Cel został osiągnięty!