Był dość szary dzień. Nie lubię
takich. Myśl, że jest to ostatni dzień wolnego, dodatkowo mnie
demotywowała. Zwlekłam się z łóżka, wstawiłam wodę na kawę,
zrobiłam śniadanie dla Małej i jeszcze z zamkniętymi oczami
nasypałam kawę do kubka. Odłączyłam czajnik, który wysadza
korki, nalałam wodę... na swoje ręce. Doprawdy, nie wiem jak to
zrobiłam. Pamiętam tylko jak krzyknęłam:
-Oj tak, to będzie
cholernie dobry dzień!
W takim dobrym nastroju poszłam ratować
swoją rękę pod strumieniem zimnej wody. Spojrzałam w lustro i
stwierdziłam, że dziś, po zaledwie kilku godzinach snu,
przerywanych ząbkowaniem Pocieszki, nie powinnam ludzi obarczać
swoim widokiem. Wróciłam do pokoju. Zezia miała zupełnie inne
plany. Pełna radości biegała po pokoju z małym pomarańczowym
plecaczkiem.
-No to co … - westchnęłam.-Idziemy na spacer,
nie?
Specjalnie w ten sposób zakończyłam swoją wypowiedź.
Liczyłam, że tego dnia mi odmówi. Miałam nadzieję, że uzna
spacer za najgorszy pomysł na spędzenie dnia, ale...
-TA-AK,
TA-AM.
Pewnie, gdyby drzwi od balkonu były otwarte, dla
oszczędności czasu, wyszłaby nimi na kolorowy plac zabaw.
Cała
akcja spacer trwała dość długo. Jak zwykle. Gotowa do wyjścia
staję przy drzwiach i zwracam się z udawaną radością do
Zezi:
-To co? Idziemy?
-NI-EE.
No pewnie, nie mogłoby być
zbyt prosto. Oczekiwałam, że po godzinie przygotowań do spaceru,
Pocieszka zmieni plany. Tym razem, nie miałam racji. Pulchne nóżki
podążyły w kierunku małego, pomarańczowego plecaczka.
-TO.
-Bierzesz ten plecaczek?
-TA-AK.
Otworzyłam plecak.... i
poczułam. Milion napływających wspomnień. To był mój plecak z
dzieciństwa. Wymarzony. Odkładałam na niego każdy grosz. Miałam
go ze sobą na wycieczce klasowej w 3. klasie, kiedy oblałam
limonkową bluzkę sokiem z czarnej porzeczki. Miałam go ze sobą,
kiedy tata w niedzielne popołudnie, pozwolił mi i bratu zapakować do koszyka tyle słodyczy, na ile tylko mamy ochotę. Miałam go na rodzinnych
nadmorskich wojażach i wtedy, kiedy poznałam prowadzących
telewizyjny program Hugo. Miałam go zawsze, kiedy na sercu robiło
się ciepło, kiedy czułam się kochana. Kiedy byłam najlepszym
człowiekiem na świecie. Dzieckiem. … wzięłyśmy plecak ze sobą.
-Będziemy w niego pakować nowe wspomnienia, jej wspomnienia. -
pomyślałam.
Rozmarzona zapytałam Zuzy.
-Co chcesz schować
do plecaczka?
-GA-CIE. - odpowiedziała.
czapeczka - [dylemat!] SH albo po mamie / płaszczyk - SH / chustka - mamowa / jegginsy - pepco / buty - zara
powtórzę się: dobre gacie nie są złe
OdpowiedzUsuńŚliczne na oczka, hmm.... I te rzęsy :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhahah:) pomysłowo - gacie ....
OdpowiedzUsuńśliczności mała, wspaniale wygląda z tym plecaczkiem
pozdrawiam
no a co nie wiadomo kiedy się przydadzą :) oczeta cudowne
OdpowiedzUsuńAbyście jak najwięcej tych pieknych wspomień uzbierały :)
OdpowiedzUsuńUrocza jak zawsze :D
OdpowiedzUsuńÓj ślicznotka ta córcia twoja
OdpowiedzUsuń