Cholera. Zapomniałam pomidorów.
Znowu. Jak zwykle. Robię listę godzinę przed zakupami, wchodzę do
sklepu i łudzę się, że lista jest mi niepotrzebna. Wydaje mi się,
że jestem wzrokowcem – zapisałam, zapamiętam. Tak mi się wydaje
o 24 (sic!) lat. Zamiast pomidorów kupiłam płyn do toalety. Mam
już dwie butelki w domu. Nie wiem czemu, zawsze wydaje mi się, że
to jest właśnie to, czego potrzebuję. Może dlatego, że znam
osoby, którym należało by wręczyć do ręki instrukcję obsługi
szczotki klozetowej.
Pomidory, ogórka też nie wzięłam.
Ciekawe z czego ja chciałam zrobić te sałatkę. O, jeszcze sałata.
Coś będziemy jadły? Ok, wezmę lody. I drugie opakowanie lodów.
Na wypadek jakby się to 1. skończyło. Dziś nie kupię nic na
promocji. … nie kupię. Biedronka słynie z tego, że zawsze
odbiora mi zdolność logicznego myślenia.
Znowu zaczęło mi się
wydawać, że bardzo potrzebuję dwóch kubków z ptaszkami. Nawet
nie wiem po co mi dwa kubki. Nie pamiętam kiedy zdarzyło mi się
wypić kawę z kimś. Ale jeden kubek - jeden na pewno będzie czuł się samotny.
Idziemy do kasy.
Wezmę te kubki. Ładne są, za 2,79 zł / szt. Wrzucam wszystko na
taśmę. Ochroniarz jak zwykle mnie obserwuje, bo wszystkie
zakupy mam w koszu pod wózkiem. Na pewno chcę ukraść sałatę. Chuk.
Przeraźliwy. Nosz kuźwa, stłukłam kubki?! Dobrze, że jeszcze nie
zapłaciłam...
Za mną w kolejce stała starsza
pani. Zemdlała, upadła na podłogę. Miała dużo szczęścia, bo 2
cm dalej była półka z alkoholami. Wszystko w szklanych butelkach.
Chociaż, czy w takim wypadku można mówić o szczęściu? Czekam 15
sekund – jestem z dzieckiem, na pewno ktoś pomoże. Tak, zaraz się
tłumnie rzucą do pomocy.
Zostawiłam wszystko, poprosiłam
ekspedientkę, żeby spojrzała na Zuzię.
Nogi do góry,
gapie niech się odsuną.
-Staszek, Ty to widziałeś? Ale
je*ła tą głową o kafelki.
-No, cud, że kafelki nie pękły.
Ale je*ła, konkretnie.
Patrzę z politowaniem, choć nawet
na litość nie zasłużyli. Proszę o wezwanie karetki.
-Pani
zadzwoni po pogotowie, pan da mi swoją bluzę, położymy pani pod
głowę.
-Ale... mogę o coś zapytać? - zapytała kobieta
oddelegowana do wezwania pogotowia – czy połączenie na numer
alarmowy jest bezpłatne?
Nie mam siły odpowiadać. Proszę
chłopaka, który pełnił rolę gapia, żeby stał użyteczny i
przytrzymał pani nogi. Na szczęście, chłopak miał magiczną moc.
Kobieta natychmiastowo odzyskała przytomność. Po pogotowie
zadzwoniła kierowniczka sklepu.
-Pana bluzę mogę prosić?
-Ja się spieszę, muszę iść. Żona obiad gotuje, ziemniaków
zabrakło.
Kierowniczka sklepu podkłada bluzę pod głowę.
Ktoś próbuje mi ukraść 20 zł. Ochroniarz łapie dzieciaka za
ucho, pieniądze wracają na swoje miejsce. Pytam – czy choruje na
coś, czy jakieś leki przyjmuje, mówię, że jest w sklepie i
kupowała banany, że nie zdążyła kupić...
- A
przepraszam, czy jeśli ta pani zemdlała, to mogę być przed nią
obsłużona?
… ale niech się nie martwi bananami, w sklepie
jest dużo bananów, ale jak coś, to, że ja mogę kupić i czy
kogoś poinformować, czy ma numer do rodziny.
-Nie mam
nikogo...
Przyjechała karetka. Zapomniałam kupić pomidorów.
Po co ja robię te listy? Nie jestem wzrokowcem. Sałatka bez
pomidorów? Zobacz Zuziu, jaką mama ci ładną piłkę kupiła.
A gdybym nie zapomniała pomidorów?
I sama nie wiem czy śmiać się czy płakać. Chyba jednak płakać, nad tymi ludźmi, nad tą biedną panią i Twoją sałatką bez pomidorów...
OdpowiedzUsuńMną też targały różne emocje - śmiech przez łzy...
UsuńJa Ci Dobra Duszo tone malinówek wyśle... <3
OdpowiedzUsuńZaś becze...
Malinowek? Takich alkoholowych? :P
UsuńLudzie ...tragedia...no beznadziejni są ...nie wszyscy ale większość na pewno...
OdpowiedzUsuńNiestety, coraz częściej to Dostrzegam.
UsuńJezu jak czytam takie rzeczy to mi ręce opadają że ludzie tacy są... pytać czy nr bezpłatny... pamiętam jak 6lat temu wracaliśmy z P do domu najechaliśmy na wypadek na bocznej drodze od razu zadzwoniłam na pogotowie, poczekaliśmy jak przyjedzie karetka i odjechaliśmy.. W efekcie bylam ciągana później po komisariatach by składać zeznania, bo Pan zmarł :(
OdpowiedzUsuńPozdr i zapraszam do nas na nowe kąty www.swiatkarinki.pl
Po takim bieganiu po komisariatach, człowiek na pewno czuje się zachęcony do dalszego pomagania...
Usuńco za znieczulica u tych ludzi...
OdpowiedzUsuńciekawe, czy zdają sobie sprawę, że każdy z nich lub ich bliskich mógł być i jeszcze ciągle może, na miejscu tej starszej kobiety? jak zabraknie wśród tłumu takiej Ciebie, to kto im pomoże?
Chyba nie zdają sobie z tego sprawy...
Usuń