...przyjaźni.
Była niedziela. Centrum handlowe.
Ludzie podążający za zapachem świeżych promocji. I ja. Zgubiona.
Jak zwykle. Z orientacją w terenie gorszą niż ślepy chomik.
Wiecie jak się poruszają ślepe chomiki? Wokół własnej osi,
licząc, że może za 444. razem znajdą wyjście. Chomiki mają
gorzej – nie mają telefonów.
To było jakieś spotkanie. Nie pamiętam jakie. (No dobra, pamiętam, ale nie mogę Wam na razie nic powiedzieć). Chciałam spać. I pić kawę. Piłam kawę i spałam. I gadałam trochę. Była ona. Dziwna jakaś. Cała wytatuowana, z mężem sto lat starszym od niej. I dwójką dzieci. Pewnie wpadka za wpadką. A stary dziad.. . . . . Popatrzyłam na nią z politowaniem. Biedna dziewczyna, życie ją tak skrzywdziło. Mówi, że młodą blogerką jest. Młodą już niebardzo, ale nową. Świeżą! O matko, ile ja takim nowych poznałam. Blogi pisane w języku, którego zrozumieć nie potrafię „o bosiu, ałcia, akukuś”. To pewnie ona. Te tatuaże to dla zmyłki. Cwaniara. Mówi, że zna mamę Zuzu. Mnie? He, dziewczyno! Siedzę obok ciebie! No, ale dobra. Niech mnie chwali dalej. Przytakuję. Fajna ta mama Zuzu. Baaardzo.
Minęło kilka godzin. Pochłonięta lekturą
jej bloga trafiłam na kilka tekstów, burzących mój Jadziopogląd.
Ani ona głupia, ani wpadki, no i niby się kochają. Jeden tekst,
drugi, trzeci... Miłość. Kwitła, rosła i cuchnie na cały
Poznań, za każdym razem kiedy przyjedzie.
A teraz? Mogę
zadzwonić o 7. rano w piątek z misją niemożliwą. W ciągu 5
minut ją wykona. W nocy też mogę. Ale nie dzwonię. (Ma dwóch
synów, i męża, i kota, i psa, wystarczająco ją los pokarał...)
Razem ze mną się irytuje, żeby po chwili zacząć rozśmieszać
taksówkarza. Próbowałam jej nawet załatwić córkę... ale
„dostała kota”.
Tak się rodzą najpiękniejsze
przyjaźnie. Przychodzą i zostają. Nie odejdą, bo wzajemna
potrzeba obcowania z kimś równie głupim, bywa silniejsza od nas
samych.
----
Tak naprawdę, ten tekst, to
szantaż emocjonalny. Dawno Jadźki u mnie nie było. Był tylko jejmąż. I zrobił fajną szafę. Teraz musisz przyjechać. TERAZ.
Świetnie mieć kogoś takiego :) znaczy się przyjaciółkę :)
OdpowiedzUsuńZnam ten stan przyjaźni. Na jej blog jeszcze nie natrafiłam. Już mam. Zaczytałam się na amen tak jak u Was :) Baby to jednak wredne istoty są :D
OdpowiedzUsuńtak narodziła się moja przyjaźń ponad 20lat temu (jeŻu jaka stara jestem), tylko nasza wzajemna lustracja i ocena na pierwszy rzut była nieco brutalniejsza ;)
OdpowiedzUsuńprzyjaźń jest pięniejsza od miłości
OdpowiedzUsuńHahahahaha :D No ładnie! :D Ale jaja.
OdpowiedzUsuńwiedziałam, że to o Jadźkę chodzi!
OdpowiedzUsuń:)
dlatego ja nie chodzę co centrów handlowych :D żeby nie zamienić się w chomika :D
OdpowiedzUsuńI to jest piękne w blogowaniu:D
OdpowiedzUsuńCzasem ustala się opinię o człowieku na podstawie tego, co sam o sobie mówił, a jeszcze częściej na podstawie tego, co inni o nim mówili, nie zostawiając sobie czasu na namysł i osąd. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam