Mają przyjść goście. Umawiamy się.
-Będziemy między 16/17.
-Shit, cholera. Nie można konkretniej? – myślę, a mówię: - Tak, pasuje.
W końcu jestem kobietą. Nie będę mówić co myślę.
Lubię jak goście mówią „Będziemy o 15:12.” . Wtedy o 15.08 kładę małą na łóżko
i daję jej zabawkę, bądź książeczkę, która ją zajmie całą minutę. W te całe 60
sekund upycham wszystkie zabawki do super koszy, rzeczy do szafy,
udaję, że w 20 sekund można pozamiatać podłogę. Kolejne 3 minuty
oszukuję Zuzię, że właśnie w tym momencie chcę się bardzo do niej poprzytulać
(w sumie każdy moment jest dobry na nasze truskawkowe/malinowe pierdy).
Wybija 15.12, dzwonek do drzwi, w locie pudruję nos, wiążę koka, rozpinam
jeden guzik w koszulce, żeby wyglądać chociaż odrobinę powabnie i
otwieram.
Taki scenariusz lubię. Opracowany mam do perfekcji. A między 16/17?
Godzina 15.45 zaczynam sprzątam. Najpierw podłoga. Klnę pod
nosem, zastanawiając się, kto jej do cholery tyle zabawek nakupował. Raz
ciach. Czysto! Zuza chwyta chrupki, rozrzuca wszystkie po podłodze,
a Mazak łapie i zajada. Dobra. Wrócę tu za chwilę. Oni niech się bawią,
a ja powieszę pranie w pokoju obok. Otwieram pralkę,
pusta. Świeże pranie na brudnej podłodze. No okej, wrzucam
jeszcze raz. 60 stopni, ekologiczne, a niech będzie, że coś robię dla planety,
start i biegnę dalej. Łazienka. Podłoga mokra, bo przy praniu
ręcznym Zuzia wywróciła miskę, pozmywam. Pozmywana. Super,
błyszczy i pachnie chemią kwiatową. Świetnie mamuśka. No to kuchnia. Pełen
zlew naczyń napawa mnie optymizmem. Pozmywam, postoję, popatrzę
na dzieciaki. Przynajmniej niczego nie nabałaganią. Myję, jedno ciągnie za
bluzkę, drugie gryzie za nogawkę. „Już Maluchu, już, już, mama tylko pozmywa”.
No okej, mama zmywa, trzeba się zająć sobą. To wzięli sobie miskę z karmą i
jedzą wspólnie. Słyszę tylko chrup chrup chrup.
Zabieram. Nie żałuję ani jednemu, ani drugiemu... ale. No, u mnie w domu Zuzia
karmy dla psów nie je. Taki zwyczaj. Głupi, nie? Wracam do mycia
naczyń i cieszę się, że powoli widać dno. Bomba! Wycieram blaty, podłoga
wygląda ok. Nie myję. No i bęc. Zuza wylewa wodę z miseczki dla psa na podlogę.
Ok., to umyję. Myję i idę na korytarz. Czysta łazienka, kuchnia, korytarz pozamiatany,
podłoga umyta, wracam do pokoju. Nie ma dzieciaków, gdzie są
dzieciaki? Patrzę do kuchni, a tu puszka z mlekiem. Otwarta już. A
właściwie puszka po mleku. Drogę mleczną sobie dzieci ułożyły z
tego białego prochu. Siadam i płaczę. Dzwoni dzwonek...
Ciuchy wiecie skąd. Kradzione.
Kochana Ty ciuchy kradniesz , ja mam wymyślone psy ! a Ty nie wklejasz Mazaka w Photoshopie na zdjęcia ?! :D
OdpowiedzUsuńZuZu jaka śliczna.. <3
Haha, nie mogę z tej ciuchowej afery, że też ludziom chce się takie rzeczy wymyślać :P
Usuńnadmiar wolnego czasu... (;
UsuńTy masz kradzione ciuchy, a ja zdjęcia i dziecka nie mam. O.o
OdpowiedzUsuńZapomniałaś dodać, że rzęsy też są kradzione! O!
OdpowiedzUsuńMatko i Boska :D
głupota świata.
Zu ma pięknego kolegę! <3
BRATA! :D
UsuńI cała kwintesencja sprzątania przed wizyta gości :) Zuza ma cudowne oczyska! Pozdrawiamy !
OdpowiedzUsuńHaha znam to, znam :D u nas podobnie przed przyjściem gości ;)
OdpowiedzUsuńA Zu z psinką to po prostu najsłodszy widok pod słońcem <3
Chyba ciepło u Was, co? Zuzia jest prześliczna, moze zostać moja synowa :p
OdpowiedzUsuńBardzo! (:
UsuńSłodziaki obydwa :) Co tam sprzątanie
OdpowiedzUsuńCo tam sprzątanie, jak nawet przy gościach zrobiła bałagan, a stolik z herbatą służył za chodzik :D Wzięła jednej koleżance herbatę, nalała sobie na łyżeczkę i dała psu :D
UsuńTu się jakaś bitwa o synową stoczyć może :-)
OdpowiedzUsuńA mi się wydawało, że ona już "zaklepana" :D
Usuńaż tak ciepło u was? u nas jeszcze śniegi
OdpowiedzUsuńsprzątałam ostatnio cały dzień (typowe odsyfiane), jak skończyłam kuchnie poszłam do salonu, potem znów do kuchni, bo już wszystko było na podłodze (mąka, cukier, rodzynki-mix firmowy melki), sprzątnęłam kuchnie, udałam, że nie widzę armagedonu w posprzątanym salonie poszłam do sypialni,w tym czasie jakieś tornado przeszło przez pokój gaby, bałam się ogarniać pokój adriana i łazienkę przed dalszymi dewastacjami
goście? wszystko upycham za narożnik ;)
Cieplusio. (:
UsuńJakież mała ma cudne rzęsy. U nas wczoraj też byli goście, ale na konkretną godzinę, więc wszystko sprzątnięte według planu :D
OdpowiedzUsuńU nas na szczęście normalnie, Juniory wyjadają kotu, kot psu, a pies nam - tak jak się należy. Ogarnij się Niunia z moją SYNOWĄ, bo nam porządek świata zburzysz :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńDenerwuje mnie ten blogger, nie mogę zmienić profilowego O.o
OdpowiedzUsuńO! Zmieniło :D
Usuńo ja pierdziu... a myślałam, że tylko ja latam jak szalona na miotle nim goście przybędą , a tu proszę! :)
OdpowiedzUsuńMazak jest bombowy! <3 <3 <3
o tak goście na konkretną godzinę to jest to a nie jakieś między!:) dobra chce juz wiosny jak patrze na Wasze zdjęcia!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńhehe też wolę konkretną godzinę :D
OdpowiedzUsuńA Zuza w ciuszkach wygląda obłędnie! sama bym je skradła ;)
Kurcze jak ty w kilka minut potrafisz ogarnąć mieszkanie? może jakiś szybki kurs z szybkiego sprzątania :-) moja żona by mnie na rękach nosiła, a ja bym zyskał sporo wolnego czasu.
OdpowiedzUsuńDużo kartonów i pudełek trzeba mieć ;)
UsuńNo niestety tak jest z dziećmi. Znamy to z autopsji
OdpowiedzUsuń;
OdpowiedzUsuńSuper blog i śliczna mała modelka. Widać, że mała modnisia. Moja też jest taka. Chociaż teraz jest tyle ładnych rzeczy dla dzieci, że można tworzyć prześliczne stylizacje. Nawet buty to ładne, kolorowe https://butymodne.pl/bartus-skora-naturalna-p183.f125.html wykonane ze skóry. Wiadomo, że muszą być wygodne, odpowiednio wyprofilowane dla małych stópek. Zawsze zwracam na to uwagę podczas zakupów.
OdpowiedzUsuń