Idziemy po rurki z kremem. Nic tak nie
działa na rozterki i małe smutki jak rurki z kremem. Między
krzykiem a lizakiem z funkcją pocieszenia, myślałam jak bardzo
chciałabym, żeby zamilkła, na sekundę. Że też te dzieciaki
zawsze płaczą w nieodpowiednim momencie...
17.50. Promienie zachodzącego słońca
na moich włosach, rurki z kremem i śmiech. Idealnie, myślałam.
Zatrzymam czas, zapamiętam zapach koniczyny i ten strach, kiedy
widzę Zuzę pędzącą pod koła roweru. Nie boi się, niczego się
nie boi. (No, może trochę mężczyzn, ale ograniczone zaufanie
wobec płci brzydkiej ma zdecydowanie swoje plusy. ) Nie wiem skąd
w niej tyle odwagi. Po matce? Nie sądzę. Ja się boję
wszystkieo, własna wyobraźnia mnie przeraża. Cała buzia brudna
od kremu i uśmiech od ucha do ucha, najpiękniejszy.
Komary. Uciekamy. Kąpiel i
spanie. Ona znowu płacze. Może ciszej, chwilę, ciszej. Zmęczona
jestem, migrena, chyba, albo po prostu nocna wrażliwość na
wysokie dźwięki. Daj mi rękę, może przeczytamy bajkę? Dziś
tylko jedna. Jedna i spanie.
Nie śpi do 24.00. Dramat.
Smutki, nieodebrane połączenia i przekonanie, że gorzej być nie
może.
Duży pokój, puste ściany. Bałagan,
jak po wojnie. Przygaszone światło, zasłonięte okna. Świat nas
zostawił same na chwilę. Oczy pełne smutku, prosiła o pomoc, tak
bardzo chciała zasnąć. Peppę chce oglądać. Szalona. Środek
nocy. Spojrzałam na zegarek: 23:13. Bawić się zamiast spać?
Oczy. Zawsze zaczyna się od oczu.
Białe białka i sztywne ciało. Gęsia skórka, kołatanie serca,
głęboki wdech, Justyna, dasz radę, siła, znajdź siłę, spokój,
tylko trochę. Leki leżały tam gdzie zawsze, a mimo to,
odnalezienie ich, było jak zwykle trudniejsze od przejścia 5 labiryntów. W głowie szum, bezwładne ruchy, bezmyślne czyny, plączące ręce.
Jest.
Na łóżku drgające ciało. Rączka,
paluszek, stópka, nóżka. Nie krzyczałam. Nie szukałam nawet
pomocy. Zamarłam. Niby miałam dosyć. Niby byłam zmęczona i
znużona...
Trzymam jej bezwładne ciało na rękach... Chcę, żebyś
płakała mała, mówię, że chcę. Zuza proszę, ubrudź mnie lodem na dworze, przemocz pieluchę w centrum handlowym, obsmarkaj mi czarna bluzkę, mówię, to są podobno uroki Macierzyństwa. Nie będę zła. Chcę być zła, chcę się trochę zezłościć! Łzy dalej płyną, mówię, że jak się zaraz obudzi, to mogę nawet całą noc, że możemy się bawić klockami i Peppe oglądać. Mówię, Mała, pamiętasz zapach koniczyny? Pamiętasz smak rurki z kremem? Pamiętasz promyki zachodzącego słońca na moich włosach? Drżącym głosem, ze łzami w
oczach, zaczynam śpiewać „Piosenkę Księżycową”, tulę
policzek i oszukuję nucąc „Śpisz, pięknie tak, po kątach cisza
gra...” … Nie śpi. Nie ma jej. Chwilę. Po raz 20. sprawdza, czy
dalej w nią wierzę. Wierzę, zawsze, muszę, chcę.
… chwyta moją rękę, mówi „mamo”.
Patrzę na zegarek jest 23:16. Chyba ktoś tu ma ochotę na rurkę z
kremem i Peppę.
Cała buzia brudna od kremu, uśmiech od ucha do
ucha. Nic się nie zmieniło. Po prostu świat się na chwilę
zatrzymał.
Tulę, zaczynam znowu liczyć wszystkie znamiona.
Już zapomniałam o tym guzie, którego nabiła wczoraj. Nawlekam na
palce blond loczki i wącham jej włosy. Pachnie wiosną, miłością
i szczęściem. Mówię jej, że jest bezpieczna, że to już nigdy
nie wróci, spadek formy, na chwilę. Kłamię...
Nie mów, że wiesz, co czuję. Nie
chcę, żebyś wiedział.
Kochaj. Kupuj rurki z kremem. Możesz.
Justyś ... tule Cię, Was... mocno, bardzo mocno :* Ja mimo ze nie chce wiedzieć co czujesz to i tak wiem bo...sama przerabiam TO z Promyczkiem... co jakiś czas te kilka , kilkadziesiąt sekund , minut wieczności-dla mnie to wieczność :/ strachu ,łez i błagania... Synku, syneczku wróć... szeptem wypowiedziane słowa wprost do jego maleńkiego uszka : wróć pokaże ci cały świat, razem przebiegniemy tęcze... tylko wróć... litry łez wylanych.... ale za chwilkę On wraca, oczka pomału wydobywają się z mgły i pojawia się najcudowniejszy uśmiech... Kocham go , do szaleństwa i nie oddam temu potworowi który prubuje mi go co jakiś czas odebrać
OdpowiedzUsuńJa niestety wiem co czujesz. Mojej córce też zdarzają się ataki padaczki, relsed jest naszym nieodłącznym przyjacielem w codziennym życiu. Zawsze mamy go przy sobie...tak na wszelki wypadek. I ten strach, bo nigdy nie wiemy kiedy nas to cholerstwo dopadnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie - Monika
Justynka tuli tuli was :* Jesteś dzielną kobietką, a nasza śliczna Zu takim ślicznym promyczkiem :* Jesteście najlepsze :)
OdpowiedzUsuńO jejku, tak mi przykro. Pierwszy wpis, który czytam u Was i taki smutny. Trzymajcie się cieplutko!!!
OdpowiedzUsuńDzięki słowom Twoim po raz setny - dziękuję, dziękuję. dziękuję...
OdpowiedzUsuńA Wam życzę siły i jak najrzadszych ataków...!
Ciary na całym ciele :( to straszne :(
OdpowiedzUsuńtulę mocno :*
Dla każdej matki cierpienie jej dziecka jest czymś najgorszym na świecie. Zwykły ból przy ząbkowaniu, nabity guz. To wszystko boli nas, matki. Przykro mi, że musisz przez to przechodzić. I mam nadzieję, że będzie lepiej. Coraz lepiej. Trzymaj się. I pamiętaj, że każdy może mieć zły dzień. Nawet taka wspaniała mama jak Ty.
OdpowiedzUsuńTeż jestem tu pierwszy raz, na pewno nie ostatni... Też Was tulimy, trzymajcie się dziewczyny! :*
OdpowiedzUsuńSą takie posty, że nie wiadomo, co napisać :( Trzymajcie się dzielnie :*
OdpowiedzUsuńTak mi przykro :( dużo siły dla Was,trzymajcie się cieplutko :*
OdpowiedzUsuńWymyślą coś na to cholerstwo... zapomnicie o tym...
OdpowiedzUsuńi będzievie się brudziły kremami i lodami... i zmartwienia "zwykłej" matki będziesz mieć :-) teho Ci/Wam życzę...
Straszne... Dzielna jesteś Kochana!!
OdpowiedzUsuńWhere might I get hold of your dazzling design template
OdpowiedzUsuńMy weblog; eliquid
Jesteś moją mistrzynią. Z każdym jednym takim postem (Boże, spraw aby było ich jak najmniej) utwierdzam się w przekonaniu, że obdarowano Cię nadludzką siłą. Powinno się klonować takich ludzi, świat byłby piękniejszy.
OdpowiedzUsuńZuza, kochamy Cię i wysyłamy mnóstwo ciepła! Rurki z kremem też! Love ♥
Grelina (w imieniu całej Tratwy)
tratwasquad.blogspot.com
Ojej! :( jestem pierwszy raz, ale napewno będę wpadać częściej! Życzę wam dużo zdrowia i wytrwałości! ;) jesteś bardzo dzielną kobietą, podziwiam Twoją siłę!
OdpowiedzUsuń