Mam trochę obaw pisząc ten tekst.
Wiem, że wywołam aferę – możliwe,że największą historii
polskiej blogosfery parentingowej. Pewnie mogłabym to przemilczeć,
ale ilu jeszcze niewinnych ludzi ma ucierpieć, zanim ktoś odważy
się powiedzieć prawdę? Wciąż, gdy myślami wracam do tamtych
chwil, dostaję dreszczy. Nikomu nie życzę takich doświadczeń...
Zapowiadała się miła środa.
Spędziłam przyjemne przedpołudnie na nadmorskiej plaży. Szum fal,
emeryckie rozrywki typu zbieranie muszelek... Naprawdę nic nie
zapowiadało tragedii. Na obiad zjadłam rybę,nie pamiętam
dokładnie jaką, chyba łososia. W dobrym nastroju wsiedliśmy do
samochodu. Czekała nas dość długa podróż, ok. 3 godzin. Na
szczęście, na drodze nie spotkały nas żadne niespodzianki. Wtedy
jeszcze nie wiedziałam co mnie spotka, za drzwiami mojego pokoju.
Niczego nieświadoma otworzyłam drzwi, weszłam do środka... To był
początek wielkiej tragedii. Nadepnęłam na drewniany klocek. Ból,
jakiego nie jesteście w stanie sobie wyobrazić, wydawał się nie
mieć końca. Cierpienie się dłużyło, a ja siedziałam i z
bezsilności, po prostu płakałam. Dlaczego nikt mnie nie ostrzegł?
Czy naprawdę musiało dojść do tej tragedii?
Czytałam miliony tekstów o
szkodliwości głupich klocków lego. Nie mogę zrozumieć, dlaczego
nikt nie ostrzegł mnie wcześniej, jak przeraźliwy ból sprawia
nadepnięcie stopą na drewniany klocek. Czemu mają służyć Wasze
blogi jak nie ochronie biednych rodziców przed takimi
nieszczęściami?
Mam nadzieję, że już nikt nigdy nie
będzie cierpieć z tego powodu.
Nie wiesz od czego są blogi? Żeby siać afery, zazdroscić sobie wejść i ilości poleceń, zjeżdzać z góry na dół inne blogerki, a nie po to by ostrzegać przed niebezpieczeństwami. I widać dobrze nam to idzie skoro wdepłaś;)
OdpowiedzUsuńNigdy więcej! :P
UsuńA to klocki cholerniki :D
OdpowiedzUsuńhahha! dobre ;)
OdpowiedzUsuńNiedobre! Zaczynam inwestować w miękkie zabawki :D
UsuńLego Twoj wróg! ;D
OdpowiedzUsuńA to o potrzebie sprzątania po zabawie też musisz dowiedzieć się z internetu? :/
OdpowiedzUsuńWidzisz! Nie napisałam postu ostrzegającego o nadepnięciu na klocek, to napiszę teraz o sprzątaniu! Dziękuję za podsunięty pomysł! Pozdrawiam. PS. A to o potrzebie użycia ironii w tekście też muszę Ci napisać na końcu postu?
UsuńDodałabym tylko, zaniepokojony Anonimie, że z urlopu wracałam do mieszkania moich rodziców, razem z moja mamą, po prawie 2 tygodniowej nieobecności.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńOj boli boli taki klocek. Jak większość drobnych zabawek dziecięcych. Przeżyłam nie raz, nawet w złości wyrzuciłam do śmieci winowajcę (klocek, zabawkę) i nadal zagrożenie w domu jest. Jak jest bałagan to pół biedy chodzi się ostrożnie. Ale jak jest porządek to się czasem można zaskoczyć :)
OdpowiedzUsuńDokładnie! W porządku jeden luźny klocek sieje zniszczenie :(
UsuńHah, świetne :D
OdpowiedzUsuńAle z tego co widzę wyżej, to i takiego tekstu można się czepić...
A no można. Tylko po co?
UsuńRety byle coś napisać.Klocek bohaterem postu.Błagam pomyślcie ze zdarzają się gorsze tragedie niż brak umiejętności patrzenia pod nogi.
OdpowiedzUsuńDrogi Anonimie ! Oby zdarzały się tylko takie tragedie jak klocki bo wtedy nie musielibyśmy czytać o kolejnym tępym rodzicu zostawiającym dziecko w samochodzie. Lepszy brak umiejętności patrzenia pod nogi niż głupota. Jeśli nie masz poczucia humoru i nie bawią cię klockowe anegdoty to poszukaj bardziej tragicznych blogów, a z pewnością będziesz mógł wylać tam tony jadu. Mazumazu twoje teksty są super ! Pozdrawiam, Marta.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńJa ostatnio nadepnęłam na miarkę od mleka...córka ma jedną do zabawy...kurde myślałam, że umrę...gorsze to niż klocek, który już nie raz wylądował pod moją stopą:)
OdpowiedzUsuńZłośliwość małych rzeczy martwych :(
UsuńOJ ZNAM TEN BÓL... życie matki nie jest łatwe ;/
OdpowiedzUsuńHehe... spodziewałam się armagedonu a tu "klocuś" :D Niestety bardzo dobrze znam ten ból, od najmniejszego logosa do największego wadera. Moje pociechy rozrzucają po całym mieszkaniu te niespodzianki aby mama wiedziała, że są ;) Jakbym ich nie słyszała ;) Jedyne co mogę powiedzieć to "współczuje". Córka i syn kiedyś usiedli na klocki i na dupce mieli siniaki w kształcie: córka kółeczek od wypustek klocka a syn prostokącika, od tej drugiej klockowej strony. To musiało boleć!!! Wierzcie dali znać o bólu. Ale nic nie pomogło to wydarzenie, na sprzątanie.... Bo to takie nudne!!! A... na koniec... Pamiętaj.... UWAŻAJ NA KLOCKI, (gdybym wiedziała, że jeszcze nie zaznałaś tego "szczęścia" ostrzegłabym Cię wcześniej :D)
OdpowiedzUsuń