Sytuacja znana pewnie wszystkim mamom.
Lato, piaskownica, masa dzieci, wiele z nich bez zabawek. Jedno z
nich, szybko wypatruje Twojego bąbelka, który pełen radości robi
babki za pomocą nowych foremek. Siedzisz obok, przyglądasz się,
klepiesz kolejną babę i już wiesz, co za chwilę się wydarzy...
Bez pardonu, mały poszukiwacz nieswoich zabawek, chwyta za łopatkę Twojego bąbla. Dzieci przeważnie w tym
momencie płaczą, Zuzia nie. Bawi się w najlepsze zastępując
grabki łopatką, co dla kolegi jest przyzwoleniem do dalszego
użyczania zabawek. Masz ochotę upomnieć dziecko, ale stwierdzasz,
że z pewnością zrobi to jego mama. Nie chcesz wchodzić w jej
kompetencje wychowawcze... a szkoda.
Dziecka nie oszukasz,
grabie to nie łopatka, więc prędzej czy później zechce odebrać
swój sprzęt. Swój. Twój bąbel, świadomy swoich praw, podchodzi
i bez pytani (bo o co miałby pytać? Czy mogę zabrać swoją
rzecz?) zabiera swoją łopatkę. Doprowadza to do furii
współtowarzysza zabaw. No, i gdzie jest mama? Mama wkracza w tym
momencie, żeby uświadomić Ci, drogi rodzicu, że masz obowiązek
kupować zabawki dla całej piaskownicy. „Proszę powiedzieć
dziecku, że MUSI się podzielić.”
Musi?
Od samego początku, obrałam zupełnie
inną ścieżkę wychowania. Często słyszę, że doprowadziło to
rozpieszczenia Zuzy. Jak? Zuza nie musi. Zuza dzieli się, bo wie, że
sprawi to innym przyjemność, że tata się uśmiechnie, kiedy da mu winogrono, że mama będzie skakać z radości, kiedy dostanie od niej herbatnika. Dostając ulubiony owoc czy słodkość,
nigdy nie zje tego sama. Z uśmiechem na ustach dzieli się, ba, jest
zasmucona, kiedy się jej odmawia. Zuzia nie musi zaraz po zabawie
robić sterylnego porządku w mieszkaniu. Sama już zauważa, że
trudno rysować kółka na kartce, jeśli cała podłoga zawalona
jest drewnianymi klockami. Ba, ze sprzątania zrobiłyśmy sobie
zabawę. Pudło na zabawki służy jako kosz, do którego próbujemy
trafić rzucając klockami, krzycząc „bam” przy każdym małym
sukcesie. Zobacz, jak wiele czynności dnia codziennego, nie sprawia
Ci przyjemności, bo jest przykrym obowiązkiem, bo musisz to zrobić.
Czasami wystarczy zmienić myślenie – musisz posprzątać czy
chcesz mieć porządek? (Ba! Czasami odpuść, jedyne co musisz –
to czasami odpocząć :)) Jak wiele decyzji podjąłeś decyzji, bo
musiałeś to zrobić? Musisz iść na studia, musisz się uczyć,
musisz mieć same 5 – a gdzie budowanie w człowieku chęci
poznawania świata, ludzi? Gdzie próby rodzenia ciekawości? Gdzie
rozmowy o poszerzaniu horyzontów?
Spraw, żeby dziecko jak najmniej
rzeczy robiło dlatego, że „musi”. Doprowadź, do tego, że
będzie „chcieć.”
płaszczyk - SH / rajstopki - SH / skarpetki - SH / szalik - SH / buciki - vintage (po mamie, zmienione sznurówki na wstążki :)) / czapeczka - C&A / spódniczka - DIY by ciocia Aldzia :)
Moja Martynka na tą chwilę ma etap, że się nie dzieli. Bo nie i już. Wszyscy mi mówią, że powinnam jej zabrać daną rzecz i dać innej osobie skoro chce zobaczyć, ale ja mam to w nosie, bo dziecko nic nie "musi". Jak będzie chciała, to sama się podzieli prawda?
OdpowiedzUsuńJestem tego samego zdania.najpierw dziecko musi nauczyć się co to znaczy mieć coś na własność, trzeba mu pokazać, że tę jego własność szanujemy a potem zrozumie ideę dzielenia się i pożyczania. Śmieszą mnie rodzice zachwycający się, ze ich roczne dziecko bez problemu "dzieli się zabawkami" - ono jeszcze nie wie, że one są jego więc jak ma umieć się dzielić?
OdpowiedzUsuńJa to zawsze pozwalalam Chłopcom podejmować decyzje w tej kwestii..Skoro zabawka jest ich - TO JEST ICH. i nie musza jej oddawać innemu dzieckku, bo jakaś Mama sobie tego życzy. Będą mieli ochotę, sami dadzą - POŻYCZĄ :)
OdpowiedzUsuńBrawo :) Fajne podejście :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś znajomą , która uważała swoje dziecko za pępek świata , nawiedzała mnie co jakiś czas ze swoim wcieleniem doskonałości w każdym calu i wymagała, non stop wymagała. Moje dzieci mają się dzielić swoimi zabawkami z jej dzieckiem , bo przecież jej dziecko jest gościem , po drugie moje i inne dzieci mają czekać aż jej dziecko posadzi w końcu tyłek na zjeżdżalni i raczy zjechać , bo zdaje się nie zauważać że za jego plecami zrobiła się spora kolejka , a mamusia utwierdza je w przekonaniu że dzieci zaczekają niech sobie spokojnie stoi siedzi robi co chce a dzieci zaczekają. Taaa , jak dzieci potrafią czekać to jej dziecko przekona się już niebawem jak pójdzie do przedszkola, tam kiedy będzie blokowało zjeżdżalnię zjedzie z niej bardzo szybko w najmniej oczekiwanym momencie i niekoniecznie na pupie. Nie rozumiem rodziców , którzy budują w dzieciach postawę roszczeniową w stosunku do otoczenia, wszystko mają mi dawać, wszędzie mają mnie przepuszczać, wszystko dla mnie i liczę się tylko ja. Moje dzieci nie dzielą się swoimi zabawkami w piaskownicy, bo ja ich do tego nie zmuszam , a one zwyczajnie nie chcą, bo niby dlaczego mają się dzielić swoją własnością z obcym dzieckiem, które pierwszy raz na oczy widzą. Mam 2 dziewczyny z różnicą 2 lata , potrafią się dzielić wymieniać między sobą , dostrzegają już korzyści z takich układów. A wszystkie te mamusie wg których moje dziecko musi się podzielić z ich dzieckiem zapytałabym czy nie zechciałyby mi na moment pożyczyć swojego telefonu komórkowego -zadzwonię na ploty do koleżanki .No bo jak się już dzielić to na całego :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń