Może macie więcej szczęścia niż ja. Ja, musiałam być strasznie
złym człowiekiem w poprzednim życiu, dlatego jakaś zła, pozaziemska moc,
podrzuciła mi pomysł, nadania córce imienia ZUZANNA. Jeśli miałabym wymienić
swoje błędy życiowe, z pewnością zaczęłabym od tego. Każdy rodzic Zuzi, którego
spotykam, rozumie mnie bez słów. Rozmowy zwykle wyglądają tak:
-Zuzanna? Pani córka ma na imię Zuzanna?
-Tak…
-Współczuję. -Dziękuję…
Szatan wcielony. Moje dziecko zawsze jest znudzone. Nie ma
możliwości, żeby coś ją zajęło na dłużej niż kilka minut. No, chyba że wielki
telewizor z bajkami. Nie mamy telewizora, a laptop nie spełnia wygórowanych
wymogów Księżniczki. Ostatnim hitem są bajki w obcym języku. Po polsku są
nudne. Nie rozumiem, nie pytam, cieszę się możliwością wypicia ciepłej kawy. Kiedy
jednak przychodzi moment, gdzie jedyna rzecz na jaką mam ochotę to leżenie,
wykorzystuję moje wspaniałe dziecko. Wredna matka, ale co zrobić, kiedy ona to
lubi? ;)
1. Zuza – SPAmaker
No nikt nie ma takiego talentu. Nikt.
Masażystka pierwsza klasa. Malutkie, delikatne rączki. Z przyjemnością wyciska
sobie kolejną porcje kremu i smaruje obolałe łydki mamy. Niebo. Ja wtedy leżę i
leżę i leżę… I błagam tylko, żeby znaleźć pomysł jak później zetrzeć z siebie
te tłustą warstwę. No, bo jest jeden minus, jeśli chodzi o ten zabieg. Zuza, w
kwestii balsamów i kremów wyznaje zasadę – no limit.
To był piękny dzień . Pamiętam,
jakby to było dziś. Zmordowana trudami dnia codziennego, z wielką niechęcia,
chwyciłam za nieszczęsną miotłę… W głowie masa przekleństw i ten niezapomniany
ratunek. „Musia, siama”. Chwyciła miotłę, ja ze zdumieniem, przecierając oczy,
usiadłam na kanapie i patrzyłam jak bardzo chce pomóc i jak bardzo jej to nie
wychodzi. No nic, mówią, że trening czyni mistrza. Codziennie w okolicach godziny.
18:00 rozpoczynamy trening miotłowy. Są postępy.
Jeszcze kilka prób i zacznie sama
segregować pranie. Póki co, żadnych strat. Dostaje miskę z posegregowanym
wcześniej pranie, ona otwiera pralkę i wrzuca wszystko, co wpadnie jej w ręce. Ja
później tylko robię szybki przegląd zawartości bębna i robię krótki wykład,
czym różni się pralka od zmywarki i dlaczego nie można myć szklanek w pralce.
4. Zuza – kokoszka domowa – wersja numer 3: wywieś pranie
Trochę bez sensu w sumie, bo muszę jej podstawić krzesło,
pilnować, żeby nie spadła… Więcej zachodu niż pożytku. Chyba, że ją też
powieszę na suszarce. Na klamerkach. Tych plastikowych, żeby nie bolało. J
5. Zabawa w sprzątanie
Genialny pomysł. Pozwalam pożyczyć. Stosuję go codziennie.
Działa codziennie. Najlepiej widać na dużych zabawkach, np. klockach typu ‘duplo’.
Przedstawię Wam to za pomocą krótkiego dialogu. [z życia wzięte]
-Zuziu, posprzątasz zabawki?
-Nie!-To kto ma posprzątać bałagan, który Ty zrobiłaś?
-Yyy… Musia.
\
-No dobra. W sumie to świetna zabawa! – w tym momencie chwytam w dłoń klocek i szybkim ruchem wrzucam do pudła, mówiąc – Baaaam! Ale świetna zabawa! – chwytam kolejny klocek – Baaaaam!
Dwie sekundy później, Zuza z niebywałą radością wypełnia
coś, co normalnie nazwałabym „obowiązkiem domowym”, ale dzieci XXI wieku nie
mogą mieć obowiązków.
Nie dziękujcie. Lubię ułatwiać Wam życie.
Więc nie taka zła ta Zuzanna. Mama też nie :) Skoro ma tyle energii i lubi robić dużo rzeczy to czemu to nie wykorzystać ;)
OdpowiedzUsuń