Organizacja dnia przy małym, nadaktywnym dziecku.
Pierwsza myśl kiedy wstanę, zanim zdążę się zdenerwować, że
pogoda jak zwykle nie odpowiada moim wymaganiom, to „ciekawe co dzisiaj
Łobuzina wymyśli”. Zalana łazienka, potłuczone 10 jajek i dość klasyczne –
podłoga zasypana zabawkami, uniemożliwiająca nawet wejście do pokoju… To
wszystko, a nawet więcej, oferuje mi moja córka, w czasie, kiedy ja wpadam na
idiotyczny pomysł, że może tym razem, uda mi się bez szwanku dla swojego
zdrowia psychicznego, domu i budżetu, załatwić potrzebę fizjologiczną. Bez szans.
Na szczęście, przy porodzie, ktoś łaskawy stwierdził, że
przy posiadaniu tak żywiołowego dziecka, warto byłoby , obdarzyć mnie anielską
cierpliwością. Dzięki, doceniam. Następnym razem (o matko, co ja piszę), proszę
o więcej.
Mimo ogromnej cierpliwości, miałam niesamowity problem z
zapanowaniem nad naszą przestrzenią. Poprzedni tydzień, który był kumulacją
obowiązków domowych – Zulcza z anginą, dom, gotowanie, zakupy, pokazał mi, że
popełniałam kilka błędów organizacyjnych, które wpływały na złą ocenę sytuacji.
Stosując kilka tych (banalnych!) kroków, udało mi się mieć wolne wieczory,
więcej energii, a 2h wolnego w tygodniu, które ofiarował mi tata Zuzi,
przeznaczyłam na trening na siłowni. Wow, szacuneczek dla mnie ode mnie samej J
- Nie zostawiaj wszystkiego na wieczór
Zawsze to robiłam. Codziennie wydawało mi się, że sprzątanie
na bieżąco, przy 3-letnim dziecku, nie ma większego syfu. Wystarczyło, że
zamknęłam oczy, a bałagan pojawiał się sam. Próbowałam tej sztuczki w drugą
stronę, niestety otworzenie oczu, nie sprawiło, że bałagan zniknął… Pozwalałam,
więc żeby ten całodniowy bałagan zagracał moją przestrzeń, co doprowadzało mnie
do furii i skutecznie uniemożliwiało wykonywanie innych obowiązków. Z
niecierpliwością czekałam na wieczór, kiedy Zuza zaśnie, żeby mieć możliwość
ogarnąć ten nieład… niestety, najczęściej było tak, że po całym męczącym dniu,
kładłam się wśród tych rozsypanych klocków i modliłam się o koniec świata.
Przynajmniej wtedy, nie musiałabym sprzątać. Spryt: level expert J Reasumując (+5 za
trudne słowo) : zrób wszystko, żebyś wieczór miała wolny. Choćby po to, żeby
poleżeć. Leżenie też się samo nie zrobi. :)
- Rano masz „najszybszy motor do działania”
Razem z koleżanką, odkryłyśmy te niesamowitą oczywistość –
jeśli nie zrobisz czegoś rano, nie zrobisz tego nigdy. Albo przynajmniej do
kolejnego poranka. Z każdą godziną dnia, mam mniej energii, dlatego po super
energetycznym śniadaniu, zabieram się za obowiązki, które najczęściej …
- Spisz, co masz do zrobienia na kartce
… mam spisane na liście. To trochę
pokręcone (jak cała ja, głównie moje włosy J),
ale jeśli mam coś zapisane na kartce / liście / lodówce, ma większą szansę na
powodzenie. A jak napiszę na początku „do zrobienia”, to już w ogóle magia. Ma
być zrobione i koniec.
(Tak samo z listami „do spakowania”, jeśli
czegoś nie zapisałam, to znaczy, że nie spakuje. A nawet jeśli spakuje, to
szybko dopisze do listy. Jezusicku, ale jestem dziwna.)
- Nie wykonuj czynności, od których nie możesz się oderwać.
Raz wpadłam na pomysł, że skoro Zuzia zajęła się bajką 5
minut (to jej się nie zdarza, serio – ta dziewczyna ma masę obowiązków: bałagan
się sam nie zrobi, jajka się same nie rozbiją, łazienka się sama nie zaleje)
,to może pozwoli mi pomalować paznokcie. Niestety, zrobienie manicure
hybrydowego, zajmuje około 1.5 godziny. Ruszyć się za bardzo nie można, bo
rączki w lampie uv na opalaningu, tu dotknąć, nie możesz, bo jakieś warstwy
dyspercośtam się psują. Robienie tego przy dziecku, to jakaś jazda bez
trzymanki na rowerze jednokołowym i szczurem na głowie. Nie próbujcie tego w
domu. Na szczęście, czasami udaje mi się z popełnionych błędów i od tego
pamiętnego dnia, nie wykonuję w dzień rzeczy, od których wykonywania, nie mogę
się oderwać. A, i nie marzę o rzeczach nieosiągalnych, czyli np. grzeczne
dziecko :)
- Zaangażuj dziecko w obowiązki domowe
Wiecie jak bardzo moja córa uwielbia sprzątać? Często nie
wychodzi jej to najlepiej, ale myślę (dobra, mam głupią nadzieję), że
angażowanie ją w takie czynności, będzie miało realny wpływ, na jej zachowanie
w przyszłości i z niezwykłą radością będzie informować mnie „mamo, zostaw ten
odkurzacz, ja posprzątam…” Póki co – z chęcią wiesza pranie (całkiem nieźle),
posortowane wrzuca do pralki, miesza w garnach i wyciera kurze. A jaką ma z
tego radość! Na pewno większą niż ja ;) Dzięki niej, codzienne porządki są dużo przyjemniejsze.
- Naucz dziecko sprzątać po sobie
Z totalnego lenistwa i ciągłego poczucia, że gdzieś lub do
czegoś się spieszę, zawsze sprzątałam po Zuzi. Nawet na myśl mi nie przyszło,
żeby ją do tego zachęcać. Na jednych z zajęć rehabilitacyjnych, fizjoterapeutka
powiedziała „a teraz posprzątamy klocki po zabawie”. Zaśmiałam się pod nosem i
czekałam aż będę mogła zobaczyć ten przezabawny spektakl. Zuzia S P R Z Ą T A. Fizjoterapeutka
chwyciła klocek, powiedziała „uwaga, uwaga”, wrzuciła klocek do pudełka,
dodając wdzięczne „bam”. Zuzi tak się ta zabawa spodobała, że bez najmniejszego
problemu, szybko posprzątała wszystkie zabawki. Testujemy w domu od ponad roku,
wciąż działa. :)
- Tańcz :)
Zawsze, kiedy sprzątam, tańczę. Serio. Najgorzej jak robię to
myjąc okna. Pozdrawiam sąsiadów…
A tak poważnie: ostatni tydzień i ten, to tydzień bez
smartfona. Jezusie, ile mi się tego czasu wolnego nagromadziło. o.O
P.S. Nie jestem perfekcyjnym gospodarzem przestrzeni, ale
dopiero od jakiegoś czasu, zauważyłam, że jeśli chcę – to potrafię nad nią
zapanować. Pewnie jakiś Koejlo, podsumowałby to modnym ostatnio stwierdzeniem:
wszystko zaczyna się w głowie.
Ja uwielbiam ogarniętą przestrzeń więc łaże za swoją 2,5 latką jak komandofoki i co chwilę cos podnoszę.
OdpowiedzUsuńMa to swój pozytywny skutek uboczny. W pracy siedzę 8h, a jak wracam do domu to przestaje chodzić tak koło 21, hehe, więc ma już zapewnioną dużą dawkę ruchu.
pzdr
U mnie podobne punkty no i ostatni dopisek tez jak u mnie - nie jestem perfekcyjna ale jak chce to potrafie:)
OdpowiedzUsuńSuper rady - już czuję się lepiej, że nie jestem jedyną tonącą w chaosie :)
OdpowiedzUsuń