Ten post będzie o mięsie (czyli
martwych zwierzętach, bo stąd powstaje mięso), więc jeśli (nawet
tym zdaniem) mogę urazić czyjeś uczucia, to proszę, żeby wcisnął
kombinację klawiszy alt + F4.
Od 24 lat jem mięso. Surowe,
smażone, wędzone, suszone, mielone... pasztetowane i konserwowane
(?) . Nie jem zwierząt, tylko mięso. Nie piję owoców, tylko soki
owocowe, rysujemy na kartkach, a nie na drzewach. Miałam chwilowe
przerwy. Raz nawet myślałam, że zmienię świat, że będzie
lepiej, jeśli się nie będę jeść mięsa. Stosowałam wspaniałą
dietę, bogatą w białko, aminokwasy, cuda-niewidy. Po miesiącu
rodzice (dzięki!) wysłali mnie na kontrolną morfologię. Anemia.
Wróciłam do domu i zjadłam kotleta.
Jaskółka wrzuciła
na tablicę zdjęcie królików. Ludzie zapytali „co z nich będzie”
. Odpowiedziała „pasztet” (przecież ich dziewczyna nie wypcha,
szkoda zwierzątek). Ludzie wielce oburzeni. Może wolą pieczonego?
Szanuję wszystkich, kocham jak pomidorówkę (na bulionie z kości),
ale na Bożenę Dykiel... Jaka jest różnica, między jedzeniem
mięsa z królika a jedzeniem mięsa z krowy?
Może jestem złym
człowiekiem, ale na talerzu widzę pasztet, nie królika.
A później przeczytałam w
internecie, że jestem złą matką, że nie powinnam mówić córce
„Hej Zuza, masz stejka”, tylko „Droga córko, uprzejmię
informuję, iż na Twoim talerzu leży krowa”. Chyba, że chcę w
niej zabić uczucia do tychże zwierząt. Idąc tym tokiem
rozumowania, dając dziecku parówkę, powinnam mówić „Droga
córka, w dłoni trzymasz rolkę papieru toaletowego”, albo nie!
„...drzewo” (papier – celluloza – drzewo).
Jaskółka napisała:
„Niektórzy
deklarują, że nie będą jeść swoich przyjaciół, inni nie
tykają nawet produktów, które mamy dzięki naszym czworonogom. Ja
uważam, że największy szacunek okażemy im wtedy, kiedy ich żywot
będzie przyjemny, śmierć szybka i lekka, a ciało nie zmarnowane."
Niech jej słowa będą point'ą. Albo krowa.. znaczy burger, którego zaraz zjem.

P.S. Ostatnio w radio słyszałam, że rośliny mają zdolność do zapamiętywania różnych rzeczy - np. światło, temperatura.Nie jedzmy sałaty.
Zgadzam się w 100% Od lat konie, krowy,świnie, kurczaki to zwierzęta HODOWLANE! Przeznaczone do konsumpcji, albo np.jak konie-do pomocy przy zaprzęgach! matko świata,"przyjaciel" pies-ok, jak najbardziej psów nie jadamy. Ale zwierzęta HODOWLANE podkreślam TAK! Jak nikt nie krytykuje wegetarian, to na miłość Boską, czego się ludzie czepiają mięsolubnych!? A czy wrażliwość przejawia się po przez nie jedzenie mięsa, ale za to miłość do zwierzątek w klatkach, w których się męczą? Nie wiem co jest z wieloma osobami nie tak,ale krowa, koń,świnia to nie zwierzęta domowe jak psy czy koty! Nie widziałam żeby ktoś z krową na smyczy chadzał, albo głaskal i tulał prosię jak małego kotka. Zła matka bo dziecku dała steka? Przecież to jakiś tragiczny absurd!!!! Jak byś dała kota i wpierała,że puszek to nic innego jak kotlet, to i owszem,można było by rzec,że coś jest nie halo, ale podając dziecku mięso ze zwierząt które jak świat stary były i są naszym podstawowym menu, zaraz po kartoflach i marchewce hehe...nieee, zaczynają mnie ludzie przerażać, jeszcze może nie długo zarządają dla koni i krów równych praw, a co ludzie zacznął na wsiach wozy ciągnąć a konia na przyczepie na sianku usadzą. Za to kurom będziemy słać nasze łóżka, co by im wygodnie było...Paranoja! Ludzie jak chcecie jeść rośliny, warzywa, owoce to jedzcie i dajcie innym cieszyć się tym co lubią jak chociażby MIĘSEM!
OdpowiedzUsuńTemat podobny do karmienia piersią i dawania smoczka. Dziwne? Już wyjaśniam. Tu tak samo chodzi o to, by żyć i pozwolić żyć innym tak jak chcą! Jedni mięsa nie jedzą i spoko, ja to rozumiem. Inni, w tym i ja, mięso jadają a nawet lubią, więc nikomu nic do tego! Krótka piłka. Szanujmy nawzajem swoje poglądy i tyle.
OdpowiedzUsuńAleż ja szanuję. To nie jest tekst o braku szacunku :)
UsuńNie jest, ale zawsze jedyny komentarz jaki mi się nasuwa gdy czytam takie teksty, to żyj i pozwól żyć innym. No bo po co się pisze teksty generalnie, żeby przedstawić swój pogląd. I można a) pokłócić się b) przytaknąć c) napisać: ja sama jem mięso, ale... d) ja nie jem mięsa, ale... [np. masz rację] e) napisać: szanujmy się. Scenariusze się wyczerpały. Zawsze ta sama śpiewka. Temat stary jak Tata Świnka z Peppy :P
UsuńTen post jest po to,żeby wyrazić moje zdanie w tym temacie, nic więcej :)
UsuńAle Justyna ja absolutnie nie miałam na myśli Twojego tekstu, tylko właśnie te komentarze pełne oburzenia po tekście Joasi. :)
UsuńKlepu, klepu i mamy kolejne "rajdki"...
OdpowiedzUsuńMożna po polsku? :)
UsuńAleż proszę :-) Odgrzewane kotlety. Było już o karmieniu piersią, smoczkach, rajstopach dla dzieci- to teraz będzie szum o mięso i o zwierzęta oraz ich klasyfikację. Weszłam tu przez FB, gdyż "Matka jest tylko jedna" podlinkowała. Przeczytałam. Zostawiłam opinię na temat. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńP.S. Z doświadczenia natomiast wiem, że kiedy w przedszkolu mówimy o tym skąd się coś bierze i dochodzimy do kotleta, to niektóre dzieci nie potrafią sobie poradzić z tego rodzaju wiedzą. Czemu? Bo rodzice nie uświadomili Z CZEGO zrobiona jest szyneczka. Dlatego bez "przesadyzmu"...ale jednak mówmy dzieciom takie rzeczy ;-)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że dzieci powinny wiedzieć,że mięso jest produktem pochodzenia zwierzęcego.
OdpowiedzUsuńNie pisałam o rajtkach, ani smoczkach. Temat karmienia piersią zakończyłam na przekazaniu mojej historii. Ale tak jak napisałaś, nie czytasz, wiec nie wiesz :)
Pozdrawiam.
Oczywiście, że dzieci powinny wiedzieć,że mięso jest produktem pochodzenia zwierzęcego.
OdpowiedzUsuńNie pisałam o rajtkach, ani smoczkach. Temat karmienia piersią zakończyłam na przekazaniu mojej historii. Ale tak jak napisałaś, nie czytasz, wiec nie wiesz :)
Pozdrawiam.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że dzieci powinny wiedzieć,że mięso jest produktem pochodzenia zwierzęcego.
OdpowiedzUsuńNie pisałam o rajtkach, ani smoczkach. Temat karmienia piersią zakończyłam na przekazaniu mojej historii. Ale tak jak napisałaś, nie czytasz, wiec nie wiesz :)
Pozdrawiam.
Oczywiście, że dzieci powinny wiedzieć,że mięso jest produktem pochodzenia zwierzęcego.
OdpowiedzUsuńNie pisałam o rajtkach, ani smoczkach. Temat karmienia piersią zakończyłam na przekazaniu mojej historii. Ale tak jak napisałaś, nie czytasz, wiec nie wiesz :)
Pozdrawiam.
Oczywiście, że dzieci powinny wiedzieć,że mięso jest produktem pochodzenia zwierzęcego.
OdpowiedzUsuńNie pisałam o rajtkach, ani smoczkach. Temat karmienia piersią zakończyłam na przekazaniu mojej historii. Ale tak jak napisałaś, nie czytasz, wiec nie wiesz :)
Pozdrawiam.
ja mięsa nie jem,jestem wegetarianką. moj maż i dziecko mięso jedzą,ale wiadomo jak podrosnie powiem mu skad mięso sie bierze i sam zdecyduje co z tym zrobić. Przyznam,że teraz je mięso...bo rodzina by mnei zjadła,babcie,dziadkowie i tak tłuką mi do głowy ,ze wegetarianizm jest niebezpieczny. :) Mam to w nosie bo czuje sie o niebo lepiej.Ale to kazdego indywidualna sprawa::)
OdpowiedzUsuńTak jak piszesz, sprawa indywidualna.
UsuńA moja córka doskonale wie, że zjada świnkę, tę samą, którą ogląda w bajce Świnka Peepa, nawet żartujemy, że Peppa zjadła bekon, czy swój ogonek i jest git. I jak marnuje za dużo papieru to tłumaczę jej, że to z drzew i takie tam. I niech każdy robi co chce, niech je mięso, niech nie je mięsa, niech będzie frutarianem czy kimś tam jeszcze. To odwieczna walka jak palących z niepalącymi. I po co to wszystko? Nie lepiej w tym czasie iść na pysznego burgera? Zjeść jabłko, albo banana? Nie szkoda energii? Nie można się zwyczajnie tolerować???
OdpowiedzUsuńNie wiem.dlaczego porównujemy ten tekst jakiejś wojny. Może po prostu źle zrozumiałam ;)
Usuń:) Podoba mi się ten post :) jest normalny... i Ty.
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod deklaracją "Nie jedzmy sałaty" - z całego serca!!!
OdpowiedzUsuńZawsze uważałam, że wegetarianie to wspaniali ludzie - przecież dzięki nim więcej mięsa zostaje dla mnie! <3
OdpowiedzUsuń